Nauczyli się również zmniejszać ryzyko zagrożenia stratami, ich oferty są coraz bardziej złożone, ale dla nich, a nie dla klienta. Rzadko już porywają się na czarterowanie całych samolotów na wyłączność, zamiast tego współpracują ze sobą i z przewoźnikami, także liniami tradycyjnymi. To daje większą elastyczność. I wzrost popytu na rynku.

W przygotowanym dla „Rzeczpospolitej" rankingu touroperatorów uwagę zwraca zerowa rentowność TUI. Zapewne jest tak dlatego, że duża konkurencja na naszym rynku zmusiła Niemców do obniżenia cen. Wcześniej trudno było zrozumieć, dlaczego kupując wycieczkę w TUI, płacimy drożej niż inny urlopowicz siedzący obok nas w samolotowym fotelu i mieszkający w hotelu w pokoju obok, który w dodatku wykupił wycieczkę tego samego dnia. Takie wyjaśnienie sugeruje duża dynamika wzrostu przychodów niemieckiego turoperatora. TUI może sobie pozwolić na taką strategię, bo ma za sobą potężne pieniądze.

Firmy polskie radzą sobie inaczej. Najlepszym tego przykładem jest Rainbow, który kupił hotel na greckiej wyspie Zakintos. Teraz zamierza kupić kolejne, bo branża hotelowa daje lepiej zarobić niż sama usługa touroperatora korzystającego z poddostawców.

Ranking przygotowany dla „Rzeczpospolitej" to kopalnia wiedzy dla planujących wakacje. Nie jest bowiem sztuką bardzo tanio kupić wycieczkę i nawet wyjechać na nią. Dobrze jest też zdrowo i cało z niej wrócić. A w przeszłości bywały przypadki, że taki powrót mógł być wymuszony i dużo wcześniejszy. Dlatego wyraźnie mniej jest ofert do krajów obciążonych ryzykiem politycznym. Polacy przestali szarżować. Stąd też mniejsze zagrożenie, że któryś z touroperatorów zostanie z ofertą, której nie będzie w stanie zrealizować. To dobre wiadomości przed początkiem lata.