#RZECZoBIZNESIE: Krzysztof Piątek: Turyści szybko zapominają o zamachach

Powoli ludzie przyzwyczajają się do incydentów, które mają miejsce od Moskwy po czołowe stolice Europy Zachodniej. Mimo zamachów polska zorganizowana turystyka wyjazdowa bije rekordy - opowiada Krzysztof Piątek, prezes Neckermann Polska i szef Polskiego Związku Organizatorów Turystyki

Aktualizacja: 21.08.2017 14:14 Publikacja: 21.08.2017 13:55

#RZECZoBIZNESIE: Krzysztof Piątek: Turyści szybko zapominają o zamachach

Foto: tv.rp.pl

Czy takie wydarzenia jak zamach w Barcelonie wpływają na ruch turystyczny? Na ile Polacy się ich obawiają?

Na pewno wydarzenia o charakterze terrorystycznym nie są elementem motywującym do podróżowania. Mogą część potencjalnych konsumentów zniechęcić i wywołać refleksję „może zostaniemy w domu", ale to szybko mija.

Wtedy wybierają Bałtyk?

Tak, zawsze szukamy alternatywy. Szukamy miejsc spokojnych, ładnych, atrakcyjnych cenowo i pełnych atrakcji turystycznych. Chęć uniknięcia ryzyka jest silnym czynnikiem motywującym wybór miejsca. Chcemy poczucia spokoju, bezpieczeństwa, relaksu, a miejsc, które postrzegamy jako niebezpieczne, również z powodu terroryzmu, na pewno staramy się unikać.

Podobnie było po rewolucji w krajach arabskich.

Tak. Były to kierunki niezmiernie popularne w Polsce przez atrakcyjność cenową. Wydarzenia o charakterze terrorystycznym na długo wykreśliły je z pamięci turystów. Teraz widzimy gwałtowny powrót Polaków do takich krajów jak Egipt czy Turcja, odżywa też Tunezja.

Znieczulamy się na tego typu wydarzenia, bo zamachów jest dużo?

Niestety, powoli przyzwyczajamy się do tego typu incydentów, które co jakiś czas mają miejsce od Moskwy po czołowe stolice Zachodniej Europy.

Wszyscy dostrzegamy, że tego typu wydarzenia, mimo masy zabiegów, żeby uniknąć ataków, będą się zdarzały i zdarzają się w wielu miejscach. W miejscach często odwiedzanych, centrach turystyki, stolicach najważniejszych krajów europejskich. Takie wydarzenia były niedawno w Londynie, wcześniej w Madrycie, Brukseli.

Podobno zeszły rok nie był specjalnie pomyślny dla turystyki. Jak to wygląda teraz?

Zeszły rok nie był zły. Trzeba pamiętać, że branża turystyczna od wielu lat stale rośnie. Jest to związane z zamożnością klientów. Ostatnie dwa lata to okres wzbogacania się budżetów domowych, chociażby przez 500+. Można podejrzewać, że również to wpłynęło na konsumpcję usług turystycznych. Na pewno miało to pozytywny wpływ na liczbę osób korzystających z turystyki, w tym zagranicznej.

Przedwcześnie trochę na podsumowania obecnego roku turystycznego.

Ale jakieś dane już są dostępne?

Obecne dane potwierdzają wysoką dynamikę wzrostu liczby klientów, sięgającą prawie 20 procent w stosunku do zeszłego roku. Z uwagi na to, że to już jest końcówka sierpnia, szczyt wyjazdów powoli wygasa. To będzie kolejny rekordowy sezon pod względem obrotów i liczby klientów.

To zaskakujące, bo ogromną popularnością cieszy się też Bałtyk czy Mazury. Mamy w obu kierunkach rekordy.

Zdecydowanie więcej osób wypoczywa w Polsce. Kilkakrotnie więcej niż tych wyjeżdżających za granicę. Polska jest ogromnie popularnym miejscem wypoczynku dla Polaków, co jest oczywiste. Regiony jak Bałtyk, Mazury, góry przyciągają miliony polskich konsumentów.

W branży turystycznej dużo mówiło się o mocnym zadłużeniu firm. Było kilka głośnych bankructw.

To już bardzo dawno temu. Powoli o tym zapominamy.

Co wpłynęło na poprawę sytuacji w turystyce?

Dwa czynniki. Pierwszy to dobra koniunktura, którą obserwujemy od kilku lat. Rosną obroty czołówki touroperatorów w Polsce, którzy poprawiają mocno swoje wyniki finansowe.

Z drugiej strony wspomniane bankructwa sprzed 5 lat dały do myślenia rządowi, który skutecznie zmieniał przepisy wokół turystyki. Wprowadzono Turystyczny Fundusz Gwarancyjny gwarantujący bezpieczeństwo pieniędzy wpłaconych na przyszłe podróże, które mogłyby być zagrożone, gdyby organizator ogłosił upadłość.

Kto obecnie na tym rynku rozdaje karty?

Ścisła czołówka to Itaka, Rainbow, TUI, Grecos, Neckermann, Wezyr.

Dużo polskich firm jest w czołówce.

Tak, te największe są polskie, czyli Itaka i Rainbow. Znakomicie rozwijają się od ponad 20 lat. Szczególnie przyspieszenia nabrały w ostatnich latach. Również w tym sezonie nie zwalniają.

Jak bardzo rozdrobniony jest polski rynek turystyczny?

W Centralnej Ewidencji Organizatorów Turystyki i Pośredników Turystycznych zarejestrowanych jest ponad cztery tysiące podmiotów. Teoretycznie cztery tysiące firm zaciekle konkuruje ze sobą. Przynosi to korzyści konsumentom, bo wymusza ograniczanie marż i apetytów na wysokie zyski.

Czyli nie jest to jakiś fantastyczny biznes?

Turystyka jest bardzo nisko marżowa. Zyski, jeśli są, nie przekraczają jednocyfrowej, procentowej wartości. Są bardzo skromne. Umiejętność ich uzyskania na koniec sezonu świadczy o wielkim profesjonalizmie organizatora.

Ile wart jest obecnie rynek wyjazdów zagranicznych?

Są różne szacunki liczone w miliardach złotych. Czołowi organizatorzy już przekroczyli półtora miliarda złotych obrotu rocznie. Wartość imprez sprzedawanych w biurach podróży to przynajmniej kilka miliardów złotych. Nie jest to wartość całej turystyki, gdyż większość osób wyjeżdża samodzielnie za granicę. Tylko część korzysta z usług biur podróży.

Dokąd turyści najczęściej wyjeżdżają?

Główne kierunku turystyczne pozostają wokół basenu Morza Śródziemnego. Są w trakcie sezonu przesunięcia, ale czołówkę tworzy Grecja, Hiszpania, Bułgaria, Włochy. Przeprosiliśmy się z Turcją, Egipt szybko pnie się w górę, podwajając w tym roku liczbę klientów. Albania jest nowością. Oferowana jest od dwóch sezonów, więc ma wysoką dynamikę wzrostu. W rankingu mieści się w pierwszej dziesiątce.

Kiedyś do wyboru były wycieczki na tydzień albo dwa. Rzadko oferowane były np. 10-dniowe pobyty.

Standardem był tydzień i dwa tygodnie, ale przy rosnącej częstotliwości rejsów samolotów to się zmienia. Możliwość rezerwowania innych niż standardowych długości pobytów jest obecnie gwarantowana na większości kierunków. Ogromną popularnością cieszą się pobyty nieco dłuższe niż tydzień, a krótsze niż pełne dwa tygodnie. Dziesięć, jedenaście dni jest niezmiernie popularne.

Na jakie terminy można już rezerwować wycieczki?

Już kilka tygodni temu pojawiły się oferty na lato 2018. Zima jest w sprzedaży od kilku miesięcy.

Skąd ten trochę szokujący pomysł, żeby oferować wycieczki na przyszły rok?

Rośnie grono bardziej świadomych turystów, którzy mają swoje wymarzone miejsca, do których często wracają. W Austrii w jednym z hoteli byłem świadkiem uroczystości, na której wręczano dziękczynne podarki gościom, którzy przyjeżdżają nieprzerwanie od 40 lat do tego samego miejsca.

Jest grono ludzi, którzy mają swoje ulubione miejsca, znają je doskonale, wiedzą jaki hotel ma najlepsze położenie, a nawet chcą ten sam pokój. Taką ofertę będzie wkrótce oferował swoim klientom Thomas Cook.

Jak kształtują się ceny wycieczek?

Ceny wycieczek sezonowo się zmieniają. Dużo zależy od koniunktury.

W skali roku widać wzrost cen?

Dla wcześniej rezerwujących są duże rabaty, żeby przyciągnąć jak najwięcej klientów. W ofertach first minute rabaty często sięgają czterdziestu, pięćdziesięciu procent. Kupiona z dużym wyprzedzeniem wycieczka okaże się atrakcyjna w porównaniu z ofertą last minute.

Last minute już nie jest tak popularne?

Udział last minute w tym roku spadł o kilka procent, ale w szczycie sezonu stanowi gros transakcji. W lipcu i sierpniu organizatorzy sprzedają prawie dziewięćdziesiąt procent ofert last minute.

Dlaczego touroperatorzy skupiają się na zagranicznych wycieczkach, a nie na Polsce?

Akurat Neckermann Polska jest jedynym organizatorem, który ma katalog z ofertą pobytu w Polsce. Ale faktycznie jest to rzadki przypadek, bo łatwiej jest robić biznes w turystyce zagranicznej.

Polska z krótkim latem i problemem sezonowości ma wiele czynników, które uniemożliwiają długotrwałą, całoroczną współpracę na linii organizator-hotelarz. Hotelarz wie, że w lipcu i sierpniu sam spokojnie zapełni swoje obiekty. Poza sezonem obie strony mają problem z wypracowaniem właściwej marży.

Poza tym brakuje programów zachęcających do uwzględnienia Polski w działalności gospodarczej wielu firm turystycznych. Jest dużo miejsca na wypracowanie form współpracy, której efektem byłoby zwiększenie zaangażowania organizatorów turystyki w turystykę krajową.

Czy takie wydarzenia jak zamach w Barcelonie wpływają na ruch turystyczny? Na ile Polacy się ich obawiają?

Na pewno wydarzenia o charakterze terrorystycznym nie są elementem motywującym do podróżowania. Mogą część potencjalnych konsumentów zniechęcić i wywołać refleksję „może zostaniemy w domu", ale to szybko mija.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Biznes
Rośnie znaczenie dobrostanu pracownika