Błękitne paliwo przejściowe

Transformacja energetyczna nie nastąpi z dnia na dzień. Między systemem opartym na węglu a takim, którego podstawą byłyby OZE, trzeba zbudować pomost. Będzie nim zapewne gaz ziemny, na który Bruksela patrzy ostatnio przychylnie.

Publikacja: 23.06.2020 09:00

Instalacje gazowe pozwalają szybko porzucić węgiel, ale mają przed sobą najwyżej 30 lat pracy

Instalacje gazowe pozwalają szybko porzucić węgiel, ale mają przed sobą najwyżej 30 lat pracy

Foto: shutterstock

– Widzimy w Komisji Europejskiej pewną pozytywną zmianę, którą jest porzucenie jednostronnego stanowiska o całkowitym odejściu od technologii pomostowych, takich jak gaz, do uznania infrastruktury gazu ziemnego – mówiła podczas zorganizowanej na początku czerwca konferencji „ECONSEC 2020: Gospodarka w obliczu zmian" minister funduszy i polityki regionalnej Małgorzata Jarosińska-Jedynak.

Rzeczywiście, sygnały napływające z Brukseli w ubiegłym roku nie były nazbyt optymistyczne. Ukoronowaniem kuluarowej dyskusji o zerwaniu z paliwami kopalnymi była listopadowa decyzja Europejskiego Banku Inwestycyjnego o zaprzestaniu finansowania inwestycji związanych z gazem ziemnym od 2021 r. Finansowania inwestycji tego typu nie przewiduje też Fundusz Sprawiedliwej Transformacji. Jeszcze w styczniu br. rzecznik KE Tim McPhie zastrzegał, że „rola gazu jako paliwa przejściowego jest ważna" – jednocześnie prezentując jednak wyniki raportu firmy konsultingowej Artelys, z którego wynikało, że „większość" z 32 dużych projektów gazowych planowanych obecnie w Europie może być „niepotrzebna".

Determinację, by niezwłocznie zerwać też z gazem, osłabiła pandemia koronawirusa i będące jej następstwem kłopoty gospodarcze Europy. Co prawda, Bruksela chce je wykorzystać na potrzeby polityki Nowego Zielonego Ładu – tak by przyspieszyć inwestycje w nowe, czyste technologie. Zarazem jednak, nie może naciskać już tak mocno państw członkowskich na zerwanie z gazem. – Myślę, że to ważne, abyśmy spojrzeli na istniejącą infrastrukturę gazową i infrastrukturę LNG, żeby przekonać się, w jakim zakresie moglibyśmy ją wykorzystać dla wodoru – szukał pod koniec maja kompromisu wiceszef KE Frans Timmermans.

Marginalny kluczowy surowiec

W polskiej energetyce gaz nie odgrywał dotychczas tak wielkiej roli, jak mogłoby się wydawać. Nawet najbardziej dalekosiężny dokument w tym obszarze – rządowa strategia Polityki Energetycznej Polski do 2040 (PEP2040) – zakłada, że w 2040 r. gaz ma stanowić 13 proc. miksu energetycznego (kolejne 15 proc. to kogeneracja, w której gaz może – ale nie musi – odgrywać pewną rolę).

Jednocześnie jednak sytuacja może zmienić się w błyskawicznym tempie. Analitycy rządowi szacują obecne zużycie błękitnego paliwa w Polsce na 18 mld m sześc. Dotychczas zapotrzebowanie to zaspokajały przede wszystkim dostawy na bazie kontraktu z rosyjskim Gazpromem. Władze w Warszawie realizują jednak politykę gruntownej przebudowy struktury dostaw. Będący w trakcie realizacji gazociąg Baltic Pipe ma zapewnić Polsce 10 mld m sześc. surowca rocznie. Kolejne 6–8 mld m sześc. ma pochodzić z dostaw LNG, zakontraktowanych z Katarczykami i Amerykanami. Dodatkowe 4 mld m sześc. będzie pochodzić ze źródeł zlokalizowanych na terytorium Polski. To daje w sumie 20–22 mld m sześc. surowca. Może się wydawać, że to zapas wystarczający nawet na sytuacje awaryjne. Problem jednak w tym, że Gaz-System, operator systemu przesyłowego w Polsce, prognozuje, iż w perspektywie 2030 r. zapotrzebowanie krajowe może wzrosnąć od 2,6 do – nawet – 8,4 mld m sześc. rocznie. A to z kolei oznacza, że gdyby zrealizowała się ta bardziej odważna wersja tego scenariusza, będzie ono znacznie wyższe niż suma wyliczonych wyżej źródeł.

Rząd i na to ma szykować odpowiedź. – Zdecydowaliśmy o postawieniu pływającego terminalu w Zatoce Gdańskiej, tzw. FSRU – tłumaczył „Rzeczpospolitej" sekretarz stanu w KPRM i pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski. – Inwestycja ta zostanie zrealizowana około 2025 r. i będzie uzupełnieniem systemu o ok. 4 mld m sześc. – dodawał. Można z powodzeniem zakładać, że ten potencjał będzie musiał być rozbudowywany dalej. Na gaz stawiają bowiem najważniejsi gracze na polskim rynku: państwowe koncerny energetyczne. – Wystarczy spojrzeć na rynek – wyliczał w rozmowie z nami Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie. – Planowane są wyłączenia bloków energetycznych opalanych węglem w elektrowniach Dolna Odra (PGE), Łaziska, Łagisza, Siersza, Stalowa Wola (Tauron), Adamów (ZE PAK) czy Połaniec (Enea). To samo w sektorze elektrociepłowniczym: EC Gdynia, EC Elbląg, EC Żerań, EC Bydgoszcz, EC Pruszków, EC Kalisz – żeby wymienić kilka. I znów, jeżeli chodzi o małe przedsiębiorstwa, dysponujące mocami rzędu 1–50 MW – wskazywał.

W ciepłownictwie zmiany będzie widać najwyraźniej. – Najbliższe lata będzie charakteryzować najszybsza od wielu lat zmiana struktury nośników: w 2002 r. węgiel stanowił ok. 82 proc. zużywanego surowca, podczas gdy gaz – 3,7 proc. W 2018 r. ta struktura zmieniła się niewiele: do 72,5 proc. węgla i 8,6 proc. gazu. Za to na przestrzeni najbliższych lat można się spodziewać nawet 20-proc. – a może i więcej – spadku udziału węgla na rzecz gazu – szacował Szymczak.

Gaz uratował też projekt budowy nowego bloku w elektrowni Ostrołęka. Na początku czerwca koncerny Enea i Energa zakończyły szczegółowe analizy, które „wykazały zasadność zmiany paliwa na gaz" – co powinno definitywnie uciąć dyskusję o ostatnim węglowym bloku w Polsce. – Spodziewam się, że w ciągu półtora miesiąca dojdzie do podpisania umowy inwestycyjnej z wykonawcą w sprawie budowy bloku energetycznego opalanego gazem w Ostrołęce – poinformował w ubiegłym tygodniu prezes pilotującego teraz inwestycję PKN Orlen Daniel Obajtek. – Mamy pisemne zapewnienie od PGNiG, że gaz na potrzeby Elektrowni Ostrołęka będzie zabezpieczony, toczymy rozmowy w tym zakresie. Gdyby to było niemożliwe, nie zmienialibyśmy technologii z węglowej na gazową – zapewnił.

Łatwość przejścia na wodór

Niewątpliwie, wcześniej czy później, gaz będzie jednak musiał podzielić los węgla. Bazując na scenariuszach prezentowanych przez UE, analitycy szacują, że surowiec ten ma przed sobą w miarę pewną przyszłość do 2035 roku. Po tej dacie jednak rynek może zacząć się gwałtownie zwijać. – Żeby można było mówić o zapobieganiu zmianom klimatu, potrzebna jest pełna dekarbonizacja – przekonuje Jonathan Gaventa, dyrektor brytyjskiego think tanku E3G. – Dla Europy takim punktem jest rok 2050 – kwituje.

Tymczasem rynek gazowy generuje piątą część globalnych emisji CO2, a na dodatek szybko rośnie. „Podczas gdy ogólnounijna produkcja elektryczności opierająca się na węglu spadła o 16 proc. w II kwartale 2019 r. (w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku), produkcja opierająca się na gazie podskoczyła o 39 proc." – podsumowywali w ubiegłym roku eksperci na łamach „Quarterly Report On European Electricity Markets 2Q 2019". Trend ten utrzymywał się do końca roku. – W Europie zużycie gazu do niedawna spadało, ale teraz ponownie rośnie, co przyczynia się do faktu, że wskaźnik emisji w 2019 r. raczej rósł, niż spadał – podsumowuje Gaventa.

Dobitnym przykładem nowego otwarcia na gazownictwo może być żegluga: obecnie na morzach i oceanach całego świata pływa zaledwie ponad pół tysiąca jednostek napędzanych LNG. Jednak eksperci z branży stoczniowej szacują, że okręty napędzane tradycyjnymi paliwami wkrótce czeka modernizacja, przede wszystkim przebudowa układów napędowych na gazowe. Przesądzi o tym niska emisyjność LNG (w tym zerowa związków siarki), ale i cena: gaz jest tańszy niż ropa, co w sytuacji, gdy koszty paliwa stanowią od 60 do 80 proc. kosztów operacyjnych dużej jednostki, stanowi nie lada argument na rzecz błękitnego paliwa.

Kolejną zaletą gazu jest łatwość, z jaką można nowoczesne instalacje gazowe dostosowywać do zużywania „paliwa XXI wieku" – wodoru, o czym wspomniał Frans Timmermans. „Silniki gazowe tłokowe są obecnie w stanie poradzić sobie z gazami o objętościowej zawartości wodoru do 70 proc., podczas gdy w przyszłości powinny pracować nawet na 100 proc. wodoru. Przykładem jest turbina o mocy 40 MW w rafinerii w Korei Południowej, wykorzystująca gazy o zawartości wodoru do 95 proc., która w takich warunkach może pracować przez 20 lat" – wskazuje w jednym ze swoich artykułów ekspert CIRE Wiesław Drozdowski.

Innymi słowy, znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji: z jednej strony konieczność szybkiej redukcji emisji popycha nas w stronę możliwie szybkiego zastąpienia węgla błękitnym paliwem. Z drugiej strony Bruksela wcale do tego nie zachęca i systematycznie sygnalizuje, że gaz nie będzie paliwem przyszłości, co sprawia, że długoterminowe inwestycje w tym kierunku wydają się być pieniędzmi wyrzucanymi w błoto. Na dodatek, Polska nie dysponuje liczącymi się, własnymi zasobami tego surowca – jesteśmy zatem zdani na kaprysy globalnego rynku gazowego. Konieczność rozstrzygnięcia tych dylematów sprawia, że rządowi stratedzy są dziś w sytuacji nie do pozazdroszczenia.

– Widzimy w Komisji Europejskiej pewną pozytywną zmianę, którą jest porzucenie jednostronnego stanowiska o całkowitym odejściu od technologii pomostowych, takich jak gaz, do uznania infrastruktury gazu ziemnego – mówiła podczas zorganizowanej na początku czerwca konferencji „ECONSEC 2020: Gospodarka w obliczu zmian" minister funduszy i polityki regionalnej Małgorzata Jarosińska-Jedynak.

Rzeczywiście, sygnały napływające z Brukseli w ubiegłym roku nie były nazbyt optymistyczne. Ukoronowaniem kuluarowej dyskusji o zerwaniu z paliwami kopalnymi była listopadowa decyzja Europejskiego Banku Inwestycyjnego o zaprzestaniu finansowania inwestycji związanych z gazem ziemnym od 2021 r. Finansowania inwestycji tego typu nie przewiduje też Fundusz Sprawiedliwej Transformacji. Jeszcze w styczniu br. rzecznik KE Tim McPhie zastrzegał, że „rola gazu jako paliwa przejściowego jest ważna" – jednocześnie prezentując jednak wyniki raportu firmy konsultingowej Artelys, z którego wynikało, że „większość" z 32 dużych projektów gazowych planowanych obecnie w Europie może być „niepotrzebna".

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Koniec niemieckiego raju? Hiszpańskie wyspy mówią dość pijackim imprezom
Biznes
Biały Dom przyśpiesza pomoc dla Ukrainy. Nadciągają Patrioty, Bradley’e i Javelin’y
Biznes
Start zapisów do Poland Business Run
Biznes
Cybernetyczna wojna nęka firmy i instytucje
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Biznes
Kierunek zielone miasta. Inwestorzy szansą dla metropolii