Dąbrowska: Strajk Kobiet bez lewicy?

OSK ma własne plany polityczne i niedobre doświadczenia z kampanii wyborczej.

Aktualizacja: 05.11.2020 06:16 Publikacja: 03.11.2020 18:48

Ogólnopolski Strajk Kobiet ma postulaty proste i radykalne

Ogólnopolski Strajk Kobiet ma postulaty proste i radykalne

Foto: Fotorzepa/Marian Zubrzycki

Działaczki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet chcą zbudować swoją polityczną reprezentację. Mimo że pytania o budowę partii oburzają liderkę Martę Lempart, to aż nadto jest w naszej najnowszej historii przykładów, że innej drogi nie ma. Poczynając od Platformy Obywatelskiej, przez Samoobronę, Ruch Palikota, na Polsce 2050 Szymona Hołowni kończąc. Partie, mimo że niedarzone przez obywateli nadmierną sympatią, są instrumentem praktykowania demokracji – czy się to komuś podoba czy nie.

Nawet więc, jeśli planuje się rewolucję, to i po niej jakieś partie zwykle powstają. Ogólnopolski Strajk Kobiet ma postulaty proste i radykalne, co dla ruchu społecznego jest tworzywem tożsamości i wytycza dalszą drogę. A z faktu, że postulaty dotyczą nie tylko sprawy werdyktu TK i regulacji antyaborcyjnych, można wnosić, że plany Strajku są znacznie bardziej ambitne. Dlaczego więc nie korzysta z politycznej reprezentacji Lewicy, która poparła protesty i w zdecydowanej części uczestniczy w demonstracjach?

Niedobra historia

Między Lewicą a Strajkiem Kobiet chemii nie ma, co najmniej od czasu konstruowania list do Sejmu w 2019 roku. Wydawało się wtedy, że Marta Lempart ma pewną jedynkę albo dwójkę we Wrocławiu. OSK wskazał osiem kandydatek do startu oraz cztery nazwiska osób startujących z partii tworzących koalicję, ale przez OSK popieranych. Rozmowy skończyły się fiaskiem.

Powodem konfliktu stał się podział miejsc na listach do Sejmu. – Proporcja 14 kobiet na 27 mężczyzn to nie jest lewica i nie jest to coś, o czym mogłybyśmy powiedzieć, że jest OK. Mówienie o równości i działaniu na rzecz praw kobiet, kiedy w 2019 roku, w XXI wieku olewa się podstawowe narzędzia antydyskryminacyjne, wspierające udział kobiet w życiu publicznym, jak parytety i suwaki, to żałość i hipokryzja – komentowała w mediach Marta Lempart.

Jedynką na wrocławskiej liście Lewicy został Krzysztof Śmiszek. To z kolei spowodowało odejście znanego działacza Wiosny Michała Syski, który zarzucił liderowi Wiosny Robertowi Biedroniowi nepotyzm. A w internecie pojawiła się petycja do Lewicy i Koalicji Obywatelskiej, w której domagano się dobrego miejsca na liście wyborczej do Sejmu dla Marty Lempart. Bezskutecznie.

To nie wszystko. W Radzie Konsultacyjnej OSK znalazła się teraz znana prawniczka, karnistka, często zabierająca głos w sprawach działań PiS w wymiarze sprawiedliwości, prof. Monika Płatek. W wyborach do Parlamentu Europejskiego startowała z list Wiosny. To ona zostałaby europosłanką, gdyby Robert Biedroń dotrzymał obietnicy i zrzekł się mandatu, by poprowadzić swoje młode ugrupowanie do wyborów parlamentarnych. Tak się jednak nie stało. – Powinien wystartować do Sejmu i startując, oddać mandat, by dać dowód na to, że wierzy w swoją formację – mówiła wtedy prof. Płatek.

Kolejny członek Rady OSK to Piotr Szumlewicz, związkowiec i dziennikarz, aktywny w wielu protestach pracowniczych, m.in. w strajku w LOT. Na początku 2019 roku został dzięki zastosowaniu kruczków statutowych wyrzucony z pracy w swojej centrali związkowej – OPZZ, przez lata związanej ściśle z SLD. – Jestem zbulwersowany tym, co się dzisiaj stało. Centrala związkowa zachowuje się jak najgorszy, antyzwiązkowy i antypracowniczy pracodawca – komentował Szumlewicz.

Wspólny projekt?

Trudno się dziwić, że takie zaszłości utrudniają wspólne działanie środowiskom OSK i parlamentarnej Lewicy. Można się dziwić, że mimo to jest ona jednak możliwa. Posłanka Marcelina Zawisza w programie #RZECZoPOLITYCE zapowiadała, że posłowie i działacze Razem wspólnie z OSK zbierać będą podpisy pod projektem obywatelskim w sprawie liberalizacji prawa aborcyjnego.

Sytuacja, jaka powstała po werdykcie TK, powinna być teraz dla lewicowej opozycji – i tej rewolucyjnej, i tej sejmowej – najważniejsza. Pat legislacyjny działa na rzecz partii rządzącej, która liczy na to, że entuzjazm protestów osłabnie, a Covid i coraz gorsza pogoda zatrzymają ludzi w domach.

Działaczki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet chcą zbudować swoją polityczną reprezentację. Mimo że pytania o budowę partii oburzają liderkę Martę Lempart, to aż nadto jest w naszej najnowszej historii przykładów, że innej drogi nie ma. Poczynając od Platformy Obywatelskiej, przez Samoobronę, Ruch Palikota, na Polsce 2050 Szymona Hołowni kończąc. Partie, mimo że niedarzone przez obywateli nadmierną sympatią, są instrumentem praktykowania demokracji – czy się to komuś podoba czy nie.

Nawet więc, jeśli planuje się rewolucję, to i po niej jakieś partie zwykle powstają. Ogólnopolski Strajk Kobiet ma postulaty proste i radykalne, co dla ruchu społecznego jest tworzywem tożsamości i wytycza dalszą drogę. A z faktu, że postulaty dotyczą nie tylko sprawy werdyktu TK i regulacji antyaborcyjnych, można wnosić, że plany Strajku są znacznie bardziej ambitne. Dlaczego więc nie korzysta z politycznej reprezentacji Lewicy, która poparła protesty i w zdecydowanej części uczestniczy w demonstracjach?

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny