"Zostały totalnie naruszone moje dobra osobiste przez redakcje "Do Rzeczy", "Super Expressu" i "Faktu". Gazety te opublikowały pochodzące z przestępstwa nagrania, całkowicie prywatnego spotkania przyjaciół w niedzielny wieczór sprzed prawie dwóch lat." - ogłosił na Facebooku Kalisz.
"Występuję na drogę sądową przeciwko tym trzem redakcjom (wydawcom, dziennikarzom). Jednocześnie jako obywatel i niezrzeszony opozycyjny poseł na Sejm RP nie mogę przyjąć do wiadomości nieporadności prokuratury, służb specjalnych i policji, które pozwoliły najpierw na wielomiesięczne tajne nagrywanie osób pełniących funkcje państwowe, a następnie nie są w stanie zapobiec dysfunkcjonalnej dla debaty publicznej grze przedmiotami bezpośrednio pochodzącymi z przestępstwa." - czytamy dalej.
Tygodnik "Do Rzeczy" jako pierwszy opublikował fragmenty rozmowy Ryszarda Kalisza z Aleksandrem Kwaśniewskim w warszawskiej restauracji "Sowa i Przyjeciele". Fragmenty pojawiły się później również w "Fakcie" i "Super Expressie".
W czasie spotkania Ryszard Kalisz relacjonował znajomym swoją rozmowę z ówczesnym szefem SKW, generałem Januszem Noskiem. Według Kalisza, Nosek miał mu powiedzieć, że dysponuje dowodami na korupcję na najwyższym szczeblu, w tym kontekście padło nazwisko ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka. Po publikacji "Do Rzeczy" na konferencji prasowej szef MON zapewniał, że nigdy nie miał do czynienia z żadną korupcją w ministerstwie. Poinformował też, ze złoży wniosek do prokuratury o zbadanie tej sprawy. Także generał Janusz Nosek w rozmowie z "Rzeczpospolitą" zaprzeczył, by podejrzewał Siemoniaka o korupcję. Z kolei Ryszard Kalisz przeprosił Tomasza Siemoniaka za swoją wypowiedź z podsłuchanej rozmowy.
Do rozmowy doszło w październiku 2013 roku. Na nagraniu pojawia się fragment, który ma świadczyć o korupcji w MON. W sprawę zamieszany ma być minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. Kalisz powiedział Kwaśniewskiemu, że informacje posiada od ówczesnego szefa Służb Kontrwywiadu Wojskowego gen. Janusza Noska. Generał Janusz Nosek w rozmowie z "Rzeczpospolitą" zaprzeczył, by podejrzewał Siemoniaka o korupcję.