Zatajanie przed sądem istotnych informacji a działanie w interesie klienta

Zatajanie przed sądem istotnych informacji wykracza poza działanie w interesie klienta – mówią prawnicy. Takie działanie może skutkować odpowiedzialnością.

Publikacja: 05.02.2021 07:50

adwokaci

adwokaci

Foto: Fotorzepa / Jakub Ostałowski

Działanie w interesie i na rzecz klienta ma granice. Ta żelazna reguła pracy pełnomocników procesowych nie jest niczym nieograniczonym obowiązkiem, a niedochowanie rygorów etyki zawodowej może się nawet okazać deliktem dyscyplinarnym lub przestępstwem.

Granicą jest kodeks

– Pełnomocnik musi pamiętać, że granicą jest zasada prawdy z art. 3 kodeksu postępowania cywilnego: strony mają działać nie tylko zgodnie z prawdą, ale wręcz bez zatajania czegokolwiek. Gdy coś jest istotne dla prowadzonej sprawy i się o tym wie, należy to ujawnić w pismach do sądu – przypomina sędzia Sylwia Urbańska, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie.

Ma to szczególne znaczenie w postępowaniu nakazowym, gdy powód wnosi o wydanie szybkiej decyzji, która zapada bez udziału stron i możliwości odniesienia się do żądania czy przedstawienia dowodów przeciwnych.

W takiej sytuacji znalazła się spółka KCI, która spiera się o 5,4 mln zł  z firmą CNT, kontrolowaną przez Zbigniewa Jakubasa. Kwota ta została zapłacona w innym postępowaniu, niemniej do sądu wpłynął wniosek o jej ponowną zapłatę.

Nie ujawniono w nim, że kwota jest już zapłacona. Sąd nakaz wydał, a komornik dokonał zabezpieczenia majątku spółki.

Sędziowie, z którymi rozmawialiśmy, mówią, że postępowanie nakazowe jest popularne w sprawach upominawczych, bo to dobra metoda szybkiego załatwienia sprawy. Sąd działa jak „nakazomat". Z jednym zastrzeżeniem: w postępowaniu upominawczym w sądach przyjęło się, że wydanie nakazu to jakby oferta dla pozwanego: zapłaci, a jeśli nie – mamy zwykły proces. W postępowaniu upominawczym sam nakaz nie jest wykonalny, ale w klasycznym postępowaniu nakazowym – już tak. Z takim nakazem, nawet w formie zabezpieczenia, można iść prosto do komornika, jak niegdyś z bankowym tytułem egzekucyjnym.

– Kontradyktoryjność to czysta gra. O ile wszyscy są uczciwi i nie ma szulera. A tacy bywają – mówi jeden z sędziów.

Czytaj także:

Sąd: adwokat nie musi rozmawiać z klientem

Sąd jako nakazomat

Dla dr. Łukasza Chojniaka z UW, adwokata, jest oczywiste, że pełnomocnik ma bronić klienta i reprezentować jego interesy, musi zatem zwracać szczególną uwagę na okoliczności, które świadczą na jego rzecz.

– Ale to nie oznacza, że wolno mu pominąć okoliczności, które są mu wiadome, a jednoznacznie i bezspornie pokazują, że to druga strona ma rację. W takim przypadku trzeba ustalić z klientem dalsze kroki – podkreśla. Jeśli kwestia, o którą toczy się spór, jest dyskusyjna, adwokat nie ma obowiązku rozważać argumentów świadczących na rzecz drugiej strony, lecz przekonywać do racji swojego klienta.

– Wszystko sprowadza się do tego, co uznamy za okoliczności bezspornie wyłączające zasadność dochodzonego roszczenia. Bywa, że przemilczenie ważnej okoliczności, np. znanego sobie dowodu świadczącego wprost o niezasadności roszczenia, może rodzić odpowiedzialność karną za tzw. oszustwo sądowe z art. 286 k.k. To jednak przypadki skrajne – ocenia mec. Chojniak.

Podobnie mówi adwokat Michał Fertak.

– Wentylem bezpieczeństwa w takich sprawach powinien zawsze być sąd. Adwokat jest ostatnim, od którego powinno się wymagać przedstawiania wszystkiego, co wie o kliencie i o sprawie. Zarazem jednak adwokat nie powinien wprowadzać w błąd innych uczestników postępowania. Z tego, co się orientuję, nie są to częste przypadki. Od dawna nie pamiętam dyskusji środowiskowej na taki temat – mówi. Jego zdaniem istnieje natomiast problem zawiadamiania przez sądy i prokuratury adwokackiego pionu dyscyplinarnego.

– Mamy tu bardzo często niezrozumienie tego, czym jest, a czym nie jest działanie w interesie i na rzecz klienta przez jego pełnomocnika – ocenia.

Jerzy Naumann adwokat

Adwokatowi nie wolno podawać sądowi świadomie informacji nieprawdziwych. Powinien także zweryfikować informacje uzyskane od klienta, nim zostaną przekazane sądowi, a jeśli post factum okaże się, że sam został wprowadzony przez klienta w błąd, powinien niezwłocznie wypowiedzieć pełnomocnictwo. Podobne zasady obowiązują w relacjach między adwokatami reprezentującymi klientów prowadzących spór, choćby na etapie negocjacji przedsądowych. W postępowaniu nakazowym, gdzie o orzeczeniu pozwany dowiaduje się już po jego wydaniu, adwokat występujący o nakaz nie może zataić wobec sądu informacji istotnych, które mogą zaważyć na treści orzeczenia; w takim przypadku doszłoby do wyłudzenia nakazu zapłaty na skutek wprowadzenia sądu w błąd. Naruszenie powyższych zasad może skutkować odpowiedzialnością dyscyplinarną, a także odszkodowawczą, ponieważ mamy do czynienia z deliktem.

Działanie w interesie i na rzecz klienta ma granice. Ta żelazna reguła pracy pełnomocników procesowych nie jest niczym nieograniczonym obowiązkiem, a niedochowanie rygorów etyki zawodowej może się nawet okazać deliktem dyscyplinarnym lub przestępstwem.

Granicą jest kodeks

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP