Notariusze nie kryją oburzenia. -Zarówno czas, jak i sposób przedstawienia zmian wskazują, że są to działania podejmowane w ramach kampanii wyborczej i mają służyć celom politycznym -uważają.
Największe ich oburzenie wzbudziło ministerialne uzasadnienie decyzji o obniżeniu stawek. - Jest ono demagogiczne i zawiera rażące błędy merytoryczne - przekonywał Jacek Wojdyło, prezes KRN.
I przytaczał argumenty, że wbrew temu, co twierdzi minister sprawiedliwości, obecna obniżka wcale nie jest pierwszą w historii notariatu. Poprzednia, także dotycząca wysokości taksy notarialnej, nastąpiła w 2004 r. Kolejna nieprawdziwa informacja to zarzut ministra, że samorząd notarialny ogranicza liczbę notariuszy w Polsce. - Nie mamy ani takich kompetencji, ani też intencji. Notariuszy powołuje wyłącznie minister sprawiedliwości, a zatem ich liczba uzależniona jest od potrzeb, decyzji ministra i liczby kandydatów do zawodu - ripostował Jacek Wojdyło. Dużo mówiono również o pracach sprzed roku nad zmianą ustawy - Prawo o notariacie (projekt odrzucono w Sejmie) i nad projektem obniżenia stawek. - Nasze nadzieje na merytoryczną dyskusję okazały się płonne -komentował Lech Borzemski, rzecznik KRN. Wówczas minister miał szacować przychody notariatu na ok. 2 mld 600 mln zł i zakładał obniżenie taksy o połowę. Dziś szacuje te przychody na 1 mld 200 mln zł i nadal zakłada identyczne cięcie.
-Działalność regulacyjna MS nie może mieć cech dowolności -podkreślają notariusze. I przypominają, że ich ustawa wyraźnie określa przesłanki, którymi resort powinien się kierować. -W tym znaczeniu decyzję ministra można uznać za bezprawną -oceniają.
KRN uważa, że wprowadzone zmiany są prezentem dla najbogatszych obywateli i największych kancelarii. Twierdzą, że mniejsze dochody dla nich zaprzepaszczą możliwość stworzenia elektronicznych rejestrów, które miały poprawić bezpieczeństwo obrotu prawnego. - Teraz nie będzie na to pieniędzy -twierdzą.