O ponad 40 proc. wzrosła liczba spraw, które w 2010 r. wpłynęły do Sądu Dyscyplinarnego dla Prokuratorów przy Prokuratorze Generalnym. Nie jest on jednak zbyt srogi dla prokuratorów popadających w konflikt z prawem. Rzadko zdarzają się wydalenie ze służby – w ostatnich czterech latach z prokuraturą pożegnało się sześciu śledczych – i przeniesienie na inne miejsce służbowe – takich spraw odnotowano zaledwie trzy (patrz: infografika).
Na bakier z prawem
Za co prokuratorzy stają przed sądem? Ostatnie najgłośniejsze postępowania dotyczą prokuratorów Prokuratury Generalnej, którzy doprowadzili do udzielenia pomocy prawnej Białorusi, w wyniku czego aresztowany został tamtejszy opozycjonista Aleś Bialacki.
Zdarzyła się dyscyplinarka za udzielenie wywiadu bez zgody przełożonego, ale i za posługiwanie się tytułem uzyskanym w wyniku awansu poziomego (co oznacza, że prokurator podpisywał swoje decyzje jako prokurator okręgowy w prokuraturze rejonowej). Rzecznik dyscyplinarny wystąpił do sądu o ukaranie, zarzucając mu uchybienie godności urzędu. Zdarzyła się też kradzież bielizny w markecie i postępowania związane ze skargą na przewlekłość.
Czym wzrost liczby postępowań tłumaczy prokurator Marek Jamrogowicz, zastępca prokuratora generalnego?
– Powody mogą być dwa – uważa. – Albo przełożeni dyscyplinarni są bardziej surowi, albo przybywa prokuratorów, którzy popadają w konflikt z prawem. Nie ukrywa też, że Prokuratura Generalna chciałaby zmienić przepisy o dyscyplinarkach, by skrócić czas prowadzenia postępowań i pozbyć się podejrzeń o zbyt łaskawe kary dla śledczych. Projekt leży już w Sejmie.