Obrót, zwłaszcza nieruchomościami, związany jest z przepływem znacznych kwot pieniędzy, bardzo ważne jest więc ich bezpieczeństwo (chodzi o to, by przejęła je osoba uprawniona). Jednym z narzędzi takiego zabezpieczenia jest depozyt notarialny.
Realne zabezpieczenie
Jak powiedział „Rz" Robert Dor, notariusz z Warszawy, do ustanowienia depozytu dochodzi najczęściej podczas sprzedaży nieruchomości, jeśli kupujący obawia się wydać sprzedającemu pieniądze przed podpisaniem aktu. Zwykle zapłata następuje później, a w razie zakupu nieruchomości na kredyt w ogóle nie ma tego problemu. Zdarza się jednak, że także zaliczka na poczet ceny trafia do depozytu.
Tak właśnie było w tej sprawie. W umowie przedwstępnej sprzedaży nieruchomości (notarialnej) postawiono kilka warunków sprzedającym małżonkom G., m.in. odrolnienie działki i uzyskanie pozwolenia na budowę. Kupujący natomiast miał w ciągu miesiąca złożyć do depozytu notarialnego zaliczkę (105 tys. zł, co stanowiło 1/20 ceny).
Firma, która kupowała grunt, wpłaciła w terminie na konto notariusza pieniądze, ale protokół o ustanowieniu depozytu rejent sporządził dopiero po dwóch latach, kiedy ceny działek wzrosły. Z tego czy innego powodu sprzedający odmówili zawarcia umowy przyrzeczonej, zarzucając kupującemu, że nie dopełnił jednego z warunków umowy przedwstępnej, czyli nie ustanowił właśnie depozytu.
Wpłata ważniejsza
Sądy niższych instancji podzieliły argumentację sprzedających i pozew firmy oddaliły. Uznały, że bez protokołu notarialnego nie ma depozytu. – Nie ma depozytu tak jak nie ma aktu notarialnego bez udziału notariusza, choćby samej treści niczego nie brakowało – mówiła adwokat Ewa Wielińska.