Od marca przez kilka miesięcy musieliśmy się skupić na stworzeniu adwokatom możliwości przetrwania oraz na przejściu ze świata analogowego w cyfrowy. Z dnia na dzień ustały przychody: nie działają sądy, nie można odwiedzić klienta w areszcie, nie ma przesłuchań na policji, nie ma spraw cywilnych, negocjacji, nie prowadzi się mediacji – kancelarie stanęły, także takie z kilkunastoma czy kilkudziesięcioma pracownikami, a kosztów ich działalności nikt nie mógł zredukować. W wielu kancelariach adwokaci i aplikanci zachowali się wspaniale, w imię solidarności przyjmując redukcje wynagrodzeń. Ale przecież nie wszyscy mieli tę możliwość. Dlatego NRA i wiele rad okręgowych w początkowym okresie skupiało się na tym, by potrzebującym adwokatom pomóc – zgodnie z prawem i nie niszcząc budżetów. Umarzano składki i inne opłaty.
W Warszawie też?
Oczywiście. Przeznaczyliśmy na to ponad 700 tys. zł, które wykorzystaliśmy nam umorzenie składek adwokackich i aplikanckich, opłat za szkolenia, skierowaliśmy pół miliona zł do Funduszu Wzajemnej Pomocy Koleżeńskiej, by on dystrybuował środki tym, których kryzys dotknął najbardziej.
Czyli nie potrzeba zmiany formuły działania kolegialnych ciał adwokackich?
Wręcz przeciwnie, one są konieczne. A z ministerstw Sprawiedliwości i Zdrowia oraz z GIS płyną rozbieżne sygnały. A u nas każda rada jest autonomiczna. To, co da się zrobić w Krakowie czy Radomiu, w Warszawie może nie być możliwe – mamy prawie 6 tys. uprawnionych do głosowania i gigantyczny problem. Kilku naszym kolegom i koleżankom z izby populizm podpowiada, jak zorganizować zgromadzenie, a prawda jest dużo bardziej skomplikowana i niemile widziana: mamy największą izbę i zgromadzenie w normalnych warunkach jest niełatwe. Do jego przeprowadzenia zobowiązuje nas ustawa, ale musi być bezpiecznie od strony sanitarnej i legalnie – a specustawa Covid-19 obecnie nie przewiduje możliwości przeprowadzenia go zdalnie. Co więcej, jest kwestia kworum. A wszystkie wybory i podjęte uchwały mogą przecież oceniać sądy – i je podważyć. Nie stać nas na ryzyko i wyrzucenie pieniędzy w błoto.
Głosowanie grupami przez kilka dni lub online jest możliwe?
Jest bardzo wątpliwe pod kątem legalności i podatne na manipulacje. O podatności na manipulacje takiego głosowania w wyborach państwowych często mówi OBWE. Wystarczy jeden nieżyczliwy człowiek, który chciałby wykorzystać słabości techniczne, formalne lub zdrowotne, aby podważyć wyniki zgromadzenia. I łatwych rozwiązań nie ma.
Zgromadzenie odbędzie się zgodnie z planem 17 października?
Robimy wszystko w tym kierunku, choć są poważne argumenty, by to odłożyć na późniejszy termin. Ale dopóki nie zmienią się warunki normatywne, póki nie będziemy mieli pewności co do rozwiązania technologicznego odpowiedniego dla tak wielkiej izby, które pozwoli bezpiecznie przeprowadzić zgromadzenie hybrydowe. Dzisiaj rozważamy zgromadzenie tradycyjne z pomieszczeniami na maksymalnie 150 osób i głosowaniem równoległym lub sekwencyjnym. Ale te plany mogą się zmienić, bo cały czas patrzymy, co się dzieje na linii NRA–ministerstwo. W każdym przypadku uważam, że zgromadzenie musimy przeprowadzić – i nie chodzi o to, czy adwokaci poprą moją kandydaturę na dziekana czy inną. Rada musi działać w poczuciu posiadania do tego legitymacji i płynącego z niej zaufania. Ale przecież my musimy mieć też zatwierdzony budżet i zaakceptowaną sprawozdawczość. Nie możemy odwlekać zgromadzenia.