Nowe władze ma już 11 z 19 izb radcowskich i 10 z 24 adwokackich. W pozostałych wybory odbędą się na jesieni. Sprawdziliśmy, co kandydaci na dziekanów obiecują swoim wyborcom.
Okazuje się, że w nowym, lepszym świecie radców i adwokatów składki członkowskie mają być niższe, znikną też problemy z parkowaniem przed sądami, a doskonalenie zawodowe będzie o wiele ciekawsze i bardziej użyteczne. Oba zawody zyskają też większy prestiż.
Bolesna składka
W samorządzie adwokackim gorącym tematem są m.in. składki. Członkowie muszą płacić, w zależności od izby, nawet 263 zł miesięcznie, radcy – 78 zł. Wielu kandydatów na dziekanów obiecuje działania na rzecz ich obniżenia.
W Warszawie (tu wybory odbędą się na jesieni) mecenas Andrzej Tomaszek mówi o konieczności obniżenia jej do 195 zł miesięcznie (dziś to 235 zł). Jego rywal mecenas Paweł Rybiński mówi o obniżeniu składki młodszym adwokatom, a mecenas Andrzej Nogal wskazuje konkretną kwotę dla początkujących: 110 zł przez pierwszy rok, a dla pozostałych do 120 zł. Kolejny kandydat na dziekana w Warszawie, Bartosz Grohman, także postuluje obniżenie składki dla adwokatów, ale zastrzega na swojej wyborczej stronie internetowej, że decyzja ta musi się opierać na wyliczeniach i „nie może wynikać z czynników zewnętrznych (zbliżające się wybory), bo traci przymiot autentyczności i będzie zwykłym chwytem wyborczym".
O składkach mówił też w swojej kampanii Jarosław Szymański, już wybrany na dziekana ORA w Łodzi. Przekonywał, że mniejsza jej część powinna być przekazywana na szczebel krajowy, by więcej pozostawało w izbach.