Tajemnica adwokacka a prokuratorzy? i funkcjonariusze: Etyka palestry zagrożona

Po raz kolejny, zdaniem ekspertów, prokuratorzy i funkcjonariusze naruszyli tajemnicę adwokacką.

Publikacja: 26.09.2013 09:02

Jacek Sobczak, profesor nauk prawnych, przypomina o bezwzględnym zakazie zbierania dowodów z informa

Jacek Sobczak, profesor nauk prawnych, przypomina o bezwzględnym zakazie zbierania dowodów z informacji i dokumentów, które adwokat jako obrońca uzyskał od klientów w trakcie prowadzenia ich spraw, oraz o znanym w systemie amerykańskim zakazie spożywania owoców zatrutego drzewa.

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Decyzją Sądu Okręgowego w Szczecinie około 700 teczek spraw cywilnych prowadzonych przez podejrzanego o fałszerstwo adwokata Marka K. zostało przewiezionych z jego kancelarii do prokuratury.

– Wyraźnie godzi to w interesy adwokatury i obywatela, który ma prawo do zachowania powierzanej tajemnicy – uważa Włodzimierz Łyczywka, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej. – Mogą wyjść na jaw informacje o ewentualnym przestępstwie nie tylko adwokata, ale i jego klientów. Uzyskanie wiedzy o popełnieniu przestępstwa z objętych tajemnicą zawodową akt adwokackich to po prostu naruszenie podstawowej zasady tajemnicy adwokackiej, która jest wyrażona w konstytucji i ustawie – Prawo o adwokaturze – komentuje Łyczywka.

Prokuratura twierdzi, że sposób zatrzymania dokumentów był zgodny z przepisami i gwarantował zabezpieczenie interesów osób, których dotyczyły akta.

– Zatrzymano wyłącznie dokumentację spraw cywilnych. Nie została zagrożona bezwzględnie obowiązująca tajemnica łącząca się z pełnieniem funkcji obrońcy. Akta niezwiązane ze sprawą nie będą przedmiotem analizy – informuje Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Na Marka K. zasadzkę przygotowali dziennikarze. Zgłosili się do niego o pomoc w odzyskaniu spadku po zmarłej babci. Za sfałszowany testament miał od nich zażądać 65 tys. zł. CBŚ bada, czy oskarżony wcześniej nie zajmował się już podobnymi sprawami.

– Posunięto się za daleko – komentuje prof. Stefan Lelental z Uniwersytetu Łódzkiego. – Jeśli został sfałszowany dokument, to tylko akta, w których mógł on się znajdować, powinny być zajęte.

Przestępstwo popełnili ci, którzy dopuścili się zatrzymania tych wszystkich akt, bo jako funkcjonariusze publiczni przekroczyli swoje uprawnienia – uważa profesor.

Zatrzymanie dokumentów, którymi zajmował się Marek K., zbulwersowało i podzieliło środowisko. Zbigniew Ćwiąkalski, adwokat i były minister sprawiedliwości, broni śledczych.

– Jeżeli mamy do czynienia z fałszowanym aktem notarialnym, to przecież jest to przestępstwo, które adwokat popełnia na szkodę innych. Tu chodzi nie tylko o ochronę jego klientów, ale i osób, które błędnym wyrokiem mogą być pokrzywdzone. W zatrzymanych aktach mogą się znajdować kolejne dowody obciążające Marka K. – wyjaśnia. Według mecenasa Jerzego Naumanna demokratyczne państwo przyjmuje pewne ograniczenia i świadomie rezygnuje z niektórych źródeł informacji, które mogłoby wykorzystać.

– Inaczej każdy mógłby być śledzony, podglądany i podsłuchiwany bez potrzeby uzyskiwania przez policję zgody sądu. Dobro ogółu polega na tym, że państwo szanuje legalne sposoby pozyskiwania w postępowaniu karnym dowodów – wyjaśnia.

Jacek Sobczak, profesor nauk prawnych, przypomina o bezwzględnym zakazie zbierania dowodów z informacji i dokumentów, które adwokat jako obrońca uzyskał od klientów w trakcie prowadzenia ich spraw, oraz o znanym w systemie amerykańskim zakazie spożywania owoców zatrutego drzewa.

– W odniesieniu do dokumentów należących do obrońcy w sprawie karnej działa bezwzględny zakaz dowodowy. W takiej sytuacji zawsze należy zadać pytanie, czy tego rodzaju dowód jest dowodem legalnym i czy sędzia może z niego korzystać.

W ostatnich latach rady adwokackie często alarmowały o próbach naruszenia tajemnicy adwokackiej przez prokuraturę. A sąd dyscyplinarny przy prokuratorze generalnym wszczął w lipcu postępowanie przeciwko prokuratorowi, który wbrew przepisom przesłuchiwał obrońcę w charakterze świadka.

Decyzją Sądu Okręgowego w Szczecinie około 700 teczek spraw cywilnych prowadzonych przez podejrzanego o fałszerstwo adwokata Marka K. zostało przewiezionych z jego kancelarii do prokuratury.

– Wyraźnie godzi to w interesy adwokatury i obywatela, który ma prawo do zachowania powierzanej tajemnicy – uważa Włodzimierz Łyczywka, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej. – Mogą wyjść na jaw informacje o ewentualnym przestępstwie nie tylko adwokata, ale i jego klientów. Uzyskanie wiedzy o popełnieniu przestępstwa z objętych tajemnicą zawodową akt adwokackich to po prostu naruszenie podstawowej zasady tajemnicy adwokackiej, która jest wyrażona w konstytucji i ustawie – Prawo o adwokaturze – komentuje Łyczywka.

Pozostało 81% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara