Polacy coraz bardziej ufają radcom prawnym

O trzech najważniejszych sukcesach swoich dwóch kadencji, jednym nieprzyjętym zaproszeniu do tanga z adwokatami i etycznych problemach prawników z „chmurą" opowiada ustępujący prezes Krajowej Rady Radców Prawnych Maciej Bobrowicz w rozmowie z Katarzyną Borowską.

Publikacja: 04.11.2013 08:16

Rz: Kiedy rozpoczynał pan pierwszą kadencję – w 2007 r. – zapowiadał pan przekonanie Polaków, by korzystali z pomocy radców prawnych, i do ubezpieczeń ochrony prawnej. Dziś ciągle mówi się o potrzebie takich zmian.

Maciej Bobrowicz:

Przygotowaliśmy białą księgę dotyczącą pomocy prawnej. Zawarte w niej badania przeprowadzone na nasze zlecenie przez OBOP rozwiewają mit, że Polacy nie korzystają z porad prawników z powodów finansowych. Tak stwierdziło tylko 1 proc. ankietowanych, reszta zaś po prostu nie odczuwa takiej potrzeby. Przyczyny tego stanu są bardzo złożone, należy do nich m.in. brak świadomości, że wczesna pomoc profesjonalnego prawnika pomaga uniknąć poważniejszych kłopotów. O tym właśnie mówimy podczas naszej akcji promocji zawodu – „Z radcą prawnym bezpieczniej". Oprócz plakatów, billboardów czy spotów telewizyjnych wykorzystujemy w niej także stronę internetową oraz ulotki, w których wskazujemy, z jaką sprawą można zwrócić się do radcy prawnego i jak skutecznie możemy pomóc Polakom.

Ciągle jednak Polacy rzadko korzystają z profesjonalnej pomocy prawnej, a ubezpieczenia ochrony prawnej mają marginalne oddziaływanie.

Nie są to kwestie, które można szybko zmienić. Tu potrzeba współdziałania wielu instytucji oraz prowadzenia ustawicznej edukacji społeczeństwa. Na tym tle kwestia ubezpieczeń od ochrony prawnej jest dość marginalna. Jeśli bowiem nie zmienimy stanu świadomości prawnej Polaków, to również te ubezpieczenia nie odniosą sukcesu na rynku.  Muszę też podkreślić, że od 2007 roku udało nam się bardzo zmienić postrzeganie zawodu radcy prawnego. Jak wynika z ostatnich badań Ministerstwa Sprawiedliwości, jesteśmy na pierwszym miejscu pod względem poziomu zaufania społecznego wśród zawodów prawniczych. To właśnie uważam za jeden z trzech sukcesów tej kadencji.

To były jednak inne czasy: toczyły się boje o otwarcie dostępu do zawodów prawniczych. Dziś, po tych zmianach, działalność samorządów nie budzi już takich emocji.

Niełatwo jednak zmienić wizerunek całego zawodu. Zwłaszcza  po tych wielu latach negatywnych publikacji. Przeszliśmy długą drogę – od postrzegania negatywnego  przez neutralne do pozytywnego. Dziś radcy prawni nie tylko cieszą się większym zaufaniem niż kilka lat temu. Mają także dużo więcej możliwości. Mogą być zatrudnieni na etacie, występować w sądach – już wkrótce także w sprawach karnych. Cieszy fakt, że naszą aplikację każdego roku wybiera najwięcej absolwentów wydziałów prawa.

W tym roku w Warszawie więcej było na aplikację adwokacką...

To zdarzyło się bodaj pierwszy raz. W skali kraju tendencja od lat jest ta sama. Zawsze wygrywa aplikacja radcowska, która po prostu daje przyszłym profesjonalnym prawnikom więcej możliwości zawodowego rozwoju.

Kiedy zaczynał pan pierwszą kadencję prezesowania, całkiem poważnie mówiło się o możliwości połączenia zawodów  radcowskiego i adwokackiego. Dzisiaj wydaje się to bardziej odległe.

Do tanga trzeba dwojga. Tak odpowiadałem wtedy na pytania dotyczące możliwości połączenia. W 2007 r. Krajowa Rada Radców Prawnych podjęła uchwałę dotyczącą możliwości utworzenia jednego samorządu. Było to swego rodzaju zaproszenie adwokatów do debaty na ten temat.  Nie zostało ono jednak wtedy przyjęte.

Dzisiaj wydaje się, że władze obu samorządów są mocno skonfliktowane.

Mieliśmy rozbieżne interesy, ale w zasadzie tylko w kwestii prawa radców prawnych do obron karnych. Więcej nas łączy niż dzieli. Szczególnie teraz, gdy sprawa nowelizacji kodeksu postępowania karnego jest już za nami. Współpracujemy zatem w wielu sprawach. Mówimy razem głośno o tym, jak skandalicznie niskie są stawki za sprawy prowadzone z urzędu. Jestem tu optymistą. Kiedy opadną wyborcze emocje w obu samorządach, przyjdzie czas na rzeczowe i rozsądne współdziałanie.

Obu zawodów dotyczy także kwestia sądownictwa dyscyplinarnego. Są plany reformy tego systemu, pojawiają się projekty, żeby przenieść  przynajmniej drugą instancję  do sądów powszechnych. Czy pana zdaniem potrzebna jest tu reforma?

Mój samorząd przygotował stosowny projekt zmian ustawowych, który przekazaliśmy ministrowi sprawiedliwości. Zawarliśmy w nim ważne propozycje zmian zmierzające do usprawnienia tego procesu. Warto jednak zwrócić uwagę, że dziś prawie połowa orzeczeń Wyższego Sądu Dyscyplinarnego zapada w ciągu trzech miesięcy. Który sąd powszechny potrafi tak szybko wyrokować?

Wiele spraw przedawnia się jednak przed wydaniem prawomocnego orzeczenia i radcy prawni unikają w ten sposób odpowiedzialności.

Problemem jest tu procedura. Ustawa nakłada na nas obowiązek stosowania kodeksu postępowania karnego, a także przepisów o doręczeniach i tego, że sprawa nie może być prowadzona pod nieobecność obwinionego. To jest niekiedy dla nas problem. W naszym projekcie zatem wskazaliśmy, że większe uprawnienia rzeczników dyscyplinarnych mogłyby usprawnić tok postępowania. Do tego potrzebne są jednak zmiany ustaw.

Najbliższy krajowy zjazd radców prawnych ma zająć się zmianami kodeksu etyki. Także sześć lat temu go zmieniano. Czemu radcowska etyka tak często wymaga reformy?

Zmienia się świat wokół nas. Zasady etyki adwokatur zarówno w Polsce, jak i w innych krajach muszą za nim nadążyć. Sześć lat temu nikt nie mógł przewidzieć, że radcy prawni będą musieli się zmierzyć z takim problemem jak przechowywanie danych w „chmurze". Zmienia się też rynek, ze względu na nieregulowaną niczym konkurencję coraz trudniej się na nim utrzymać profesjonalnym prawnikom. Dlatego też np. zastanawiamy się nad zmianą przepisów dotyczących pozyski- wania klientów. Dzisiaj korzystanie z płatnego pośrednictwa nie jest dozwolone. Zjazd będzie debatował nad tym, czy nie dopuścić np. korzystania z pomocy w pozyskiwaniu klientów, gdy pośrednika obowiązywałyby takie same zasady jak radcę prawnego.

Takie rozwiązanie zostanie rekomendowane zjazdowi?

Koncepcja zakłada również przedstawienie delegatom na nasz zjazd alternatywnych propozycji zmian w kodeksie etyki. Decyzję, którą z nich wybrać, podejmą sami delegaci. W ten sposób zostanie rozstrzygniętych wiele kwestii – m.in. success fee. Dziś radcy prawni nie mogą umawiać się z klientami na wynagrodzenie zależne wyłącznie od sukcesu np. w procesie sądowym. A przecież w jakiejś formie success fee na rynku istnieje. Jest traktowane jako dodatkowe wynagrodzenie – obok stałej kwoty. Może warto się zastanowić, czy nie dopuścić success fee bez takich ograniczeń. Chociaż oczywiście nie byłoby to możliwe we wszystkich sprawach – np. w rodzinnych, karnych czy karno- skarbowych i z prawa pracy.

Czyli etyka radcowska będzie zliberalizowana?

Tak jak podkreślałem – ostateczne rozwiązania wybierze zjazd. Wśród propozycji, które zostały przygotowane w ramach Krajowej Rady Radców Prawnych, są jednak rzeczywiście rozwiązania mające ułatwić radcom funkcjonowanie na rynku.

W palestrze słyszy się głosy, że powinna się wyróżniać na tle innych zawodów prawniczych bardziej rygorystycznym kodeksem etyki. Nie boi się pan takiego zestawienia?

Zawsze podkreślam, że jesteśmy najnowocześniejszym samorządem zawodowym w Polsce. Samorządem, który rozumie zmieniającą się rzeczywistość. Zasady etyki powinny być jednoznacznym drogowskazem dla radców prawnych, wskazywać im, jak mają postępować w konkretnych sytuacjach. Z drugiej strony nie mogą być balastem uniemożliwiającym normalne funkcjonowanie na rynku. Nie ma przy tym mowy o odejściu od pryncypiów.

Wspomniał pan, że jednym z trzech sukcesów kadencji jest poprawa postrzegania radców prawnych. Jakie są pozostałe?

Na pewno to, że absolwenci wydziałów prawa nie mają możliwości występowania jako pełnomocnicy procesowi. Dziś już chyba mało kto ma wątpliwości, czy w sądzie powinni móc reprezentować klientów tylko profesjonalni pełnomocnicy. Za ogromny sukces, w zasadzie wieńczący ewolucję zawodu radcy prawnego, uważam przyjęcie zmiany kodeksu postępowania karnego dającej radcom prawnym prawo występowania w roli obrońców.

Tu także w środowisku radcowskim pojawiają się obawy. Nie wszyscy chcą zajmować się sprawami karnymi.

Nie będą musieli tego robić. Przygotowy- wane są przepisy wykonawcze do ustawy, które określą zasady przydzielania spraw z urzędu. Sprawy karne będą trafiały tylko do chętnych radców prawnych. Nie ma obawy, że będzie przymus ich przyjmowania. Sądzę ponadto, że ta zmiana otwiera duże możliwości zwłaszcza przed moimi młodszymi koleżankami i kolegami. Są przecież sprawy karne unormowane poza kodeksem karnym, w innych ustawach  – dotyczące np. obrotu gospodarczego. A na tym polu od lat jesteśmy przecież specjalistami. Nie dostrzegam zatem powodu, dla którego radcy prawni mogliby być niezadowoleni z tego rozwiązania.

A co uznaje pan za swoją porażkę?

Na początku kadencji sądziłem, że łatwiejsze będzie stworzenie systemu pomocy prawnej dla najuboższych. Ta sprawa ciągle nie została rozwiązana – inicjatywa ustawodawcza należy jednak  do rządzących. Zapewniam, że budowa systemu pomocy prawnej dla ubogich będzie zawsze dla nas priorytetem.

Czego nie udało się panu zrobić w ramach samorządu?

Nadal wyzwaniem jest integracja systemów komputerowych wszystkich izb. Chociaż sam proces trwa, jest on dłuższy, niż przewidywałem. Zintegrowanie systemów pozwalałoby na większą automatyzację procesów przetwarzania informacji. Pocieszające jest jednak to, że tego rodzaju problemy z informatyzacją ma także wiele instytucji publicznych. Wszyscy wiemy, jak bardzo są to skomplikowane przedsięwzięcia.

Jakie najważniejsze zadanie stanie przed nowym prezesem KRRP?

Dużym wyzwaniem jest edukacja. Świat, w którym funkcjonują prawnicy, zmienia się błyskawicznie. Radcy prawni muszą umieć się w nim poruszać. Ważna jest zarówno aplikacja, jak i doskonalenie zawodowe. Zasady etyki, nawet te liberalizowane, oczywiście nie pozostawiają dowolności w pozyskiwaniu klientów. Powinniśmy jednak uczyć się tego, jak się starać o nich skutecznie i efektywnie.

Kandydat na prezesa jest jeden – obecny wiceprezes Dariusz Sałajewski. W izbach w większości wypadków dziekanami zostali dotychczasowi wicedziekani.

Widzę w tym wyraz roztropności naszego środowiska. Kandydaci na wyższe stanowiska wcześniej udowodnili swoje kompetencje i w demokratycznych wyborach zdobyli poparcie środowisk. Trudno, żeby ktoś bez żadnego doświadczenia w pracy w samorządzie sprawdził się przy pełnieniu takich funkcji jak prezes czy dziekan. Nie są to dobre miejsca do przeprowadzania socjologicznych eksperymentów.

Jakie są pana plany? Co będzie pan robił po zakończeniu kadencji?

Na pewno skończę książkę, którą zacząłem pisać – o przekonywaniu i negocjacjach. Na uruchomienie czeka także mój projekt, którym nie mogłem się zajmować jako prezes KRRP, a który dotyczy doskonalenia prawników – właśnie w sztuce przekonywania i negocjacji. Jest jeszcze jeden ważny projekt, ale niech to jeszcze przez chwilę zostanie moją tajemnicą.

Rz: Kiedy rozpoczynał pan pierwszą kadencję – w 2007 r. – zapowiadał pan przekonanie Polaków, by korzystali z pomocy radców prawnych, i do ubezpieczeń ochrony prawnej. Dziś ciągle mówi się o potrzebie takich zmian.

Maciej Bobrowicz:

Pozostało 98% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara