Zamiast sali sądowej – szkolna klasa, zamiast sędziego – uczeń lub nauczyciel. Taki sposób rozwiązywania konfliktów robi karierę w szkołach. Do placówek oświatowych wkraczają mediacje.
Prekursorem jest województwo lubelskie. Tam w programie mediacji rówieśniczej, czyli polubownego rozwiązywania sporów, biorą udział trzy licea i 40 gimnazjów. Szkolni mediatorzy obecni są też w województwie dolnośląskim i Toruniu. Inni powinni brać z nich przykład.
Program mediacji rówieśniczej w woj. lubelskim koordynuje Sąd Okręgowy w Lublinie. Konflikty wśród uczniów mają rozwiązywać sami rówieśnicy. Czuwa jednak nad tym dorosły opiekun – mediator. Najpierw wybranych uczniów szkolą profesjonalni mediatorzy oraz sędziowie z Sądu Okręgowego. Pracują jako wolontariusze.
Szkolenie trwa kilkanaście godzin. Uczniowie dowiadują się o zasadach prowadzenia mediacji i o narzędziach, jakimi może dysponować mediator w rozwiązywaniu konfliktów. Osoby szkolące przeprowadzają też z uczniami symulacje mediacji. Są to modelowe sytuacje sporne. Później, po dawce takiej teorii i praktyki, uczniowie anonimowo wybierają ze swego grona mediatora.
– I okazuje się, że młodzi największe zaufanie mają do osób wyważonych i cichych. Gwiazdy szkolne robiące wokół siebie dużo zamieszania przegrywają ten konkurs – zauważa Agnieszka Rękas, sędzia Sądu Okręgowego w Częstochowie, matka chrzestna mediacji wśród młodzieży.