Komornik nie będzie mógł przekroczyć 5 tys. spraw w danym roku, jeśli nie uzyskał skuteczności egzekucji powyżej 35 proc. Zakłada tak projekt niewielkiej, ale rewolucyjnej dla egzekucji nowelizacji ustawy o komornikach autorstwa Platformy Obywatelskiej. W czwartek przyjęła go niemal jednomyślnie sejmowa Komisja Sprawiedliwości, rekomendując Sejmowi jego uchwalenie.
Ustawa ma wejść w życie w ciągu pół roku od ogłoszenia, a regulacje dotyczące limitu 10 tys. spraw – po dziewięciu miesiącach, czyli jeszcze w tym roku. Małe kancelarie się cieszą, ale ok. 50 rekinów musi ograniczyć swój przerób.
Wybujały rynek
Od 2000 r. liczba komorników wzrosła ponaddwukrotnie, ale liczba spraw dziesięciokrotnie (do bez mała 6 mln). Z kolei urynkowienie tej profesji, czyli umożliwienie wyboru komornika z całej Polski, stworzyło ogromne nierówności na tym rynku. Prawie połowa spraw wpływa do około stu największych kancelarii, do niektórych nawet po 200 tys. rocznie. Tymczasem mają one najniższą skuteczność (od 8 do 12 proc.), a największą (ok. 30 proc.) mają te średnie.
Limity dla wielkich
W dużych kancelariach szwankuje też nadzór. Kancelaria spod Łodzi, której asesor dokonał głośnej egzekucji ciągnika spod Mławy, ma 18 tys. spraw, pięciu asesorów, a komornik nie podjął w tej egzekucji formalnie żadnej czynności.
– To są patologiczne sytuacje. Komornik ma wykonywać czynności osobiście, jest funkcjonariuszem publicznym działającym w imieniu państwa, a nie przedsiębiorcą – mówił podczas posiedzenia Komisji Jerzy Kozdroń, wiceminister sprawiedliwości.