Aby przyjąć więcej niż 5 tys. spraw rocznie, komornik będzie musiał wykazać się skutecznością powyżej 35 proc. Nawet mając dużą skuteczność egzekucji, nie przyjmie więcej niż 10 tys. spraw rocznie. Tak stanowi uchwalona w piątek nowela ustawy o komornikach i egzekucji, autorstwa posłów PO.
Rekiny odpływają
Ta radykalna zmiana ma zlikwidować duże rozwarstwienie kancelarii komorniczych, które nastąpiło po urynkowieniu branży w 2008 r. W jego efekcie połowa spraw wpływa do 100 największych kancelarii – do niektórych nawet ponad 200 tys. rocznie. Tymczasem te największe mają najgorszą skuteczność – 8–12 proc., a średnie aż 30 proc. (liczba wyegzekwowanych świadczeń w stosunku do wpływu spraw). Nie wszyscy jednak podchodzą do noweli z entuzjazmem.
W obronie status quo stanęła Naczelna Rada Adwokacka. Adwokat Bartosz Grohman uważa, że to zbytnia ingerencja w rynek i konkurencję. Podkreśla też, że nie zdiagnozowano, dlaczego małe kancelarie pozostają małe. – Ja zlecam egzekucje różnym komornikom. Jeśli nie ma efektu, ponaglam, a gdy to nie pomaga, idę do innego – tłumaczy.
Niezadowolenia nie kryją przedsiębiorcy. – Nie zrobiono analizy przyczyn nierównomiernego składania wniosków do komorników – wskazuje Marek Woźniak z departamentu obsługi zobowiązań klienckich T-Mobile. – Nie brano pod uwagę, że wierzyciele od 2010 r. dzięki e-sądowi uzyskują setki tysięcy nakazów, korzystając wyłącznie z komunikacji elektronicznej. Nie zdołają skierować ich do małych kancelarii, z którymi korespondencja odbywa się w formie papierowej. Teraz wierzyciele mogą na wolnym rynku wybierać najskuteczniejszych komorników. Ograniczenie wyboru spowoduje wzrost kosztów egzekucji – twierdzi.
– To przykre, że podczas prac nad nowelą nie brano pod uwagę krytycznych opinii organizacji biznesowych i prawniczych, w szczególności o niekorzystnym efekcie zmian dla wierzycieli. Nie wiadomo też, jak autorzy projektu wyobrażają sobie codzienne ustalanie efektywności kancelarii – mówi Krzysztof Kajda, dyrektor departamentu prawnego Konfederacji Lewiatan.