Poseł Krzysztof Brejza (PO) zapytał Ministerstwo Sprawiedliwości, czy prowadzi prace związane ze stworzeniem rejestru umów majątkowych małżeńskich. Wojciech Węgrzyn, wiceminister sprawiedliwości, odpowiedział mu, że nie ma takiej potrzeby. Tymczasem tego rodzaju rejestry funkcjonują w wielu krajach UE, a prawnicy praktycy dość zgodnie twierdzą, że mają wiele plusów.
Kodeks wystarczy
Stworzenie publicznego rejestru umów majątkowych małżeńskich od dłuższego czasu postuluje samorząd notarialny. Wskazuje, że usprawniłby on dochodzenie roszczeń przez przedsiębiorców i konsumentów, ale także weryfikację rozliczeń podatkowych małżonków.
Takie rejestry funkcjonują w Belgii, Danii, Finlandii, Niemczech, Estonii, Holandii, Czechach, Szwecji, na Litwie.Umożliwiają one wierzycielowi ustalenie, czy dłużnik zawarł taką umowę. Dzięki temu kontrahenci, zwłaszcza przedsiębiorcy, zyskują wiedzę, czy druga strona odpowiada za dług samodzielnie czy też solidarnie z małżonkiem.
Wiceminister Węgrzyn odpowiada, że kodeks rodzinny w kilku sytuacjach przewiduje powstanie rozdzielności majątkowej wręcz z mocy prawa – w razie ubezwłasnowolnienia czy ogłoszenia upadłości jednego z małżonków (art. 53 § 1) oraz orzeczenis separacji (art. 54 §). Zgodnie zaś art. 471, małżonek może powoływać się względem innych osób na umowę majątkową małżeńską tylko wtedy, kiedy jej zawarcie oraz rodzaj były tym osobom znane. I zdaniem ministra te regulacje wystarczą.
– Dzięki ostatniemu przepisowi rejestr nie wydaje się zadaniem pilnym, ale może być pożyteczny. Z tym że należałoby zapewnić ochronę prywatności przed osobami postronnymi – mówi prof. Henryk Haak z Uniwersytetu Szczecińskiego, specjalista od prawa rodzinnego.