Skwieciński: wojna PO i PiS o katastrofę smoleńską

Smoleńsk to pole wybrane przez przywódców zwalczających się obozów – PO i PiS – jako miejsce decydującego starcia, w którym jeden z nich ostatecznie wykrwawi drugiego – twierdzi publicysta „Rzeczpospolitej”

Publikacja: 07.02.2011 00:25

Skwieciński: wojna PO i PiS o katastrofę smoleńską

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Smoleńska wojna osłabia Polskę. To truizm. Państwo toczone przez zimną wojnę domową po prostu musi być coraz słabsze. Gdy jedynym – i nieskrywanym – celem polityków jest zniszczenie konkurencji, państwo, już przedtem słabe i nieudolne, wpada w paraliż, a jego zewnętrzni przeciwnicy zacierają ręce.

Smoleńska wojna niszczy resztki społecznego morale. Uczy bowiem nienawiści, intensyfikuje ją. A nienawiść jest siłą społecznie destrukcyjną.

Smoleńska wojna uczy nienawiści, ale zarazem – cynizmu. Bo jednak wielu obywateli dostrzega, że toczona jest w sporym stopniu cynicznie, że służy politycznemu interesowi wielkich partii.

[wyimek]Dla kibica PiS Smoleńsk to ostateczny dowód na to, że Polską rządzą „źli ludzie”. W myśl platformerskiej narracji zaś zwolennicy Kaczyńskiego to „świry od sztucznej mgły”, „wariaci i dewotki spod krzyża”[/wyimek]

Czy możliwe jest zakończenie tej wojny? Nie sądzę. Smoleńsk to pole wybrane przez przywódców zwalczających się obozów – PO i PiS – jako miejsce decydującego starcia, w którym jeden z nich ostatecznie wykrwawi drugiego. Trochę jak Niemcy i Francuzi w 1914 roku wybrali do tego samego celu Verdun. To miała być ta gigantyczna pompka do krwi, jak obrazowo określił to któryś z wilhelmińskich marszałków.

Nawet jeśli wybór pola walki był pierwotnie przypadkowy, to obie strony za dużo zainwestowały w ten teren, żeby teraz z niego zrezygnować. Dla tej partii, która tak by uczyniła, byłaby to decyzja samobójcza. Oba główne ugrupowania skutecznie wmówiły bowiem swoim zwolennikom, a przynajmniej sporej ich części, że właśnie rozstrzygnięcie w kwestii smoleńskiej ostatecznie potwierdzi ich wizję świata. Zadecyduje o zwycięstwie. I choć w sensie intelektualnym ma to niewiele wspólnego z rzeczywistością, to uczyniły to na tyle efektywnie, że możemy mówić o efekcie samospełniającej się prognozy.

[srodtytul]Szantaż moralny[/srodtytul]

Dla kibica PiS Smoleńsk to ostateczny dowód na to, że Polska rządzą „źli ludzie”, jak to skrótowo ujął Jarosław Kaczyński. Źli ludzie, którzy poprzez szereg działań, motywowanych wyłącznie najniższymi pobudkami, doprowadzili do tragedii. Doprowadzili do tego przez ciąg posunięć i zaniechań, których efekty mogli przewidzieć. A może wręcz – kibic PiS tego co najmniej nie wyklucza – uczynili to świadomie i celowo.

Przeciwnicy PiS to nie po prostu przeciwnicy, tylko – jak już napisałem – „ludzie źli”. A być może wręcz obcy agenci. Jasne więc, że odsunięcie ich od władzy jest celem zupełnie podstawowym i to na nim trzeba się skoncentrować, a nie na jakichś tam wizjach programowych. Przecież najpierw trzeba Polskę wywalczyć, potem dopiero można myśleć o tym, jak urządzić odzyskany śmietnik.

Nawiasem mówiąc, Jarosław Kaczyński powtarza tu strategię PO z 2007 roku, kiedy to Platforma uznała, że podstawowy cel, czyli odsunięcie od władzy PiS, należy realizować nie tylko za wszelką cenę, ale wręcz demonstracyjnie. Warto tu przypomnieć ówczesne słowa Donalda Tuska skierowane w studiu telewizyjnym do zwolenników Aleksandra Kwaśniewskiego i SLD: może się wam za bardzo nie podobamy, ale głosujcie na nas, bo tylko my możemy zabrać władzę Kaczyńskim.

Kamieniem węgielnym pisowskiej narracji smoleńskiej jest szantaż moralny. Szantaż smoleńskimi trumnami, które znajdują coraz to nowe, nieoczekiwane zastosowanie. Ostatnio Jarosław Kaczyński obarczył Bronisława Komorowskiego winą za śmierć tych posłów PiS, którzy zamiast pojechać do Katynia pociągiem, polecieli samolotem, bo marszałek nie zgodził się na przesunięcie terminu głosowania. To jeden z jego wielu zabiegów mających trwale uczynić z platformersów morderców w oczach zwolenników PiS.

Szantaż moralny w pełnej krasie stosowany był wobec polityków PJN. Nawet jeśli i Tusk, i „Gazeta Wyborcza” okazywali zaniepokojenie ich inicjatywą, i nawet jeśli oni sami nie przestawali podkreślać więzów łączących ich duchowo z nieżyjącym prezydentem, to w myśl pisowskiej narracji i tak byli zdrajcami. Zdrajcami smoleńskich trumien. Trumien, które skądinąd w oczach instrumentalizujących je polityków mają tę niewątpliwą zaletę, że przemówić nie mogą.

[srodtytul]Miotanie obelg[/srodtytul]

Tak jak kamieniem węgielnym smoleńskiej narracji PiS jest szantaż moralny, tak kamieniem węgielnym smoleńskiej narracji Platformy jest obelga. Dla kibica PO Smoleńsk to ostateczny dowód na to, że Polską rządził niepoczytalny prezydent, który najpewniej w ostrym ataku manii nakazał pilotom samobójcze lądowanie. Który przedtem, chcąc z marnych, politycznych pobudek uniemożliwić Donaldowi Tuskowi realizację wielkiego planu pojednania z Moskwą, wtarabanił się w rządowe przygotowania do katyńskiej wizyty, dając tym dowód swej małostkowości lub ciasnego fanatyzmu. Który bliski był wywołania wojny z Rosją, czemu na szczęście zapobiegli Tusk i Sikorski.

Kibic Platformy utwierdzany jest w wierze, że premier 10 kwietnia słusznie zawierzył rosyjskiemu śledztwu. I im bardziej okazuje się jasne, że Kreml w tym śledztwie mataczy, tym bardziej trzeba wierzyć, że zaufanie Tuska było słuszne.

Smoleńsk, rozumiany tu całościowo, łącznie ze wszystkim, co działo się później, jest też dla PO jednym wielkim uzasadnieniem wszystkiego, co się działo wcześniej. To Smoleńsk – w myśl platformerskiej narracji – zerwał maski z pisowskich twarzy, udowodnił, że zwolennicy Kaczyńskiego to „świry od sztucznej mgły”, „wariaci i dewotki spod krzyża”. A on sam albo jest takim samym świrem i dewotem, albo też cynicznie świrami i dewotami manipuluje. W ten sposób niejako wtórnie usprawiedliwiają obelgi miotane przez parę ostatnich lat przez Janusza Palikota, Stefana Niesiołowskiego i innych wodzirejów antypisowskiej propagandy.

Obie te smoleńskie narracje są jasno obecne w wypowiedziach przywódców PiS. Mniej jasno, bardziej aluzyjnie w wypowiedziach liderów PO, którzy mogą sobie pozwolić na większą powściągliwość, bo brudną robotę załatwiają za nich sprzyjające media. Osłabienie wątku smoleńskiego – obawiają się stratedzy obu ugrupowań – nadwątliłoby wiarę zaplecza partii w to, że uczestniczy w czymś w rodzaju Armageddonu, ostatecznym boju sił jasności z synami ciemności. Oczywiście po stronie dobra, a co najmniej – przeciw złu.

[srodtytul]Walka musi trwać[/srodtytul]

Dlatego właśnie, przypuszczam, premier po raporcie MAK nie skorzystał z okazji, by naprawić swój smoleński błąd, tylko odwrotnie – demonstracyjnie zintensyfikował antypisowską narrację. Posunął się aż do postraszenia Polaków wojną – wiedział, że z badań socjologicznych wynika, iż obawa przed konfliktem z Rosją jest jednym z podstawowych strachów oddalających obywateli RP od Jarosława Kaczyńskiego.

Myślę, że nie docenił siły urazu, jaki wywołał w Polakach raport MAK i wszystkie wcześniejsze upokorzenia naszego kraju w smoleńskim śledztwie, i dlatego w sumie na tym przegra. Jego kalkulacja jest jednak dla mnie oczywista – smoleńska forteca świadomościowa jest zbyt ważna, żeby oddawać jakikolwiek należący do niej szaniec.

Podobnie oczywista jest kalkulacja Kaczyńskiego. Jeśli nie zgadzasz się w stu procentach z tym, że Donald Tusk jest mordercą – to ty sam jesteś zdrajcą smoleńskich trumien. Tej narracji zmienić ani złagodzić nie można, bo to najważniejszy smoleński fort Kaczyńskiego.

I, niestety, tak to będzie trwać, niezależnie od tego, jak wielkie szkody wyrządzi to Polsce. Chyba że rzeczywiście któryś z przeciwników definitywnie podgryzie gardło drugiemu. Albo że obaj zaczną otrzymywać zdecydowane sygnały świadczące o tym, że większość społeczeństwa odrzuca to szaleństwo.

Na razie jednak niewiele na to wskazuje. Karnym politycznym kibolom podobają się zapasy na smoleńskich trumnach. Więc w naszym medialno-postmodernistycznym świecie nie należy może mieć za złe politykom, że dostarczają masom ich ulubionej rozrywki?

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne