– Był remis, z niewielkim wskazaniem na Kaczyńskiego – ocenia dr Rafał Mrówka, specjalista ds. public relations ze Szkoły Głównej Handlowej.
Sztabowcy Jarosława Kaczyńskiego nie kryli radości po debacie. Adam Bielan umieścił w serwisie Twitter zdjęcie prezesa PiS z uniesionym do góry kciukiem. – Dzisiaj wyraźnie się przygotował i był w lepszej kondycji, więc i dyskusja była ciekawsza – mówił po debacie Bronisław Komorowski. Podkreślał jednak, że czuje się zwycięzcą w „dwumeczu debat”.
– Większa interakcja, zdarzały się uszczypliwości, ale nie było chwytów poniżej pasa – podsumował debatę dr Bartłomiej Biskup, politolog z UW. Podzielona na trzy części debata (sprawy społeczne, gospodarka i polityka zagraniczna) zaczęła się o godz. 20. Transmitowały ją telewizja publiczna na trzech kanałach, TVN 24 i Polsat News. Pytania kandydatom zadawali dziennikarze tych stacji – Joanna Lichocka, Katarzyna Kolenda-Zaleska i Jarosław Gugała.
Mówiąc o polityce społecznej, Komorowski przekonywał, że wie, jak dzielić pieniądze, bo jako ojciec piątki dzieci musiał tak gospodarować, by jednemu kupić rower, innemu buty. Kaczyński gratulował mu rodziny. Wypomniał jednak kilka głosowań, w których Komorowski był przeciw przyznawaniu środków na pomoc dla studentów, na szklankę mleka dla uczniów czy na leczenie dzieci.
Komorowski po dłuższej chwili zaprotestował, że PO pięciokrotnie zwiększyła wydatki na onkologię. Sam zarzucał zaś Kaczyńskiemu, że dużo obiecuje, ale nie realizuje swoich obietnic. Między rywalami zaiskrzyło też, gdy Komorowski wspomniał o zmarłym prezydencie Lechu Kaczyńskim, choć unikał tego do tej pory w kampanii: „Ja na pewno nie złożę meldunku premierowi, tak jak się zdarzyło poprzedniemu prezydentowi, „panie prezesie melduję wykonanie zadania”, bo prezydent musi być autonomiczny”.