Po tym, jak Stanisław Kowalczyk, rolnik z mazowieckiej wsi, pytał premiera Donalda Tuska, "jak żyć?" i jak radzić sobie ze skutkami wichury, "Rzeczpospolita" poprosiła Polaków, by wskazali, o co najchętniej spytaliby szefa rządu. 21 proc. ankietowanych chciałoby porozmawiać z nim o emeryturach, 13 proc. – o bezrobociu, a 10 proc. – o sytuacji młodych ludzi w Polsce.
– Są to problemy najbardziej odczuwane przez zwykłych ludzi podczas ich codziennego życia – tłumaczy dr Maciej Drzonek, politolog z Uniwersytetu Szczecińskiego. – Nie wiadomo, co się wydarzy w ciągu kilku lat, miesięcy, potrzebujemy poczucia bezpieczeństwa. Z prośbą o odpowiedź na te kwestie ludzie zwracają się właśnie do rządzących.
Jak się okazuje, bezrobociem najbardziej przejmują się osoby młode w wieku 18 – 29 lat (26 proc.). O emerytury chcieliby zapytać starsi (40 proc. osób po 60. roku życia). Co ciekawe, sytuacja młodych w Polsce bardziej interesuje 40-latków (13 proc.) niż osoby w wieku 18 – 29 lat (9 proc.) czy trzydziestolatków (12 proc.).
Na dalszych miejscach znalazły się pytania o służbę zdrowia, stan finansów oraz gospodarki, brak realizacji przedwyborczych obietnic (po 9 proc.), podwyżki cen – 8 proc., a na samym końcu listy o kryzys – 4 proc.
Gdy podobne pytanie zadaliśmy w połowie kadencji, najwięcej badanych przez GfK Polonia – 18 proc. – chciało rozmawiać nie o konkretach, ale właśnie o braku realizacji obietnic przedwyborczych. Dziś tą sprawą interesuje się o połowę mniej badanych. Czy oznacza to, że wyborcy nie chcą jużrozliczać polityków z wyborczych obietnic? A może doszli do wniosku, że takich obietnic nie należy brać serio?