Prokuratorzy z Łodzi, samorządowcy z Jaworzna-Zroju czy Działoszyna szybciej wychodzą w tych dniach do domu. – Ale nie wszyscy. Zostają dyżurni – zapewniają urzędnicy. Powód? Upał.
Szef łódzkiej prokuratury okręgowej wydał zarządzenie, w którym zdecydował, że od wtorku do czwartku włącznie skraca pracę podwładnych we wszystkich podległych mu jednostkach. Większość prokuratorów może iść do domu o godz. 14.
– Mamy stare budynki, a nawet w tym w Pabianicach, który został oddany do użytku w zeszłym roku, w większości pokoi nie ma klimatyzacji. Temperatura przekracza 30 stopni Celsjusza, a najgorzej jest na ostatnich piętrach – tłumaczy Jacek Pakuła z łódzkiej prokuratury.
Podkreśla, że nie wszyscy pracownicy mogą wyjść do domu o 14. – Wszystkie przesłuchania czy inne czynności, które zostały zaplanowane wcześniej, odbędą się. Interesanci też będą normalnie przyjmowani – tłumaczy prok. Pakuła. Dodaje, że czas pracy łódzkim śledczym skrócono także 29 lipca, gdy temperatura również przekraczała ponad 30 stopni.
Prokuratorzy z Łodzi nie są żadnym wyjątkiem. Zarządzenie o skróceniu czasu pracy wydał też burmistrz Działoszyna. Tam urzędnicy mogli wczoraj czy dziś skończyć pracę o 14.30. W Jaworznie-Zdroju samorządowcy też mają w tych dniach szybszy fajrant.