Austriacki proces Fritzla trwał zaledwie cztery dni i wywołał pytanie, dlaczego u nas tak szybkie postępowanie nie jest możliwe. Zresztą nie tylko w sprawach karnych. Formalizm procesów poszedł najdalej w sprawach cywilnych, a zwłaszcza gospodarczych.
[srodtytul]Co najbardziej dokucza[/srodtytul]
W postępowaniu cywilnym uciążliwa jest zwłaszcza tzw. prekluzja, czyli obowiązek, by w ciągu 14 dni od doręczenia pozwu przedstawić wszystkie twierdzenia i dowody pod rygorem utraty prawa powoływania ich później.
– Szaleńczy formalizm wyraża się nie tylko w prekluzji – wskazuje Andrzej Michałowski, wiceprezes NRA. – Dotyczy też zwrotu pism procesowych, bez wezwania do usunięcia wad. Potrzebne jest złagodzenie rygorów apelacji i zwolnienie stron (ale nie prawników) ze stosowania niezrozumiałych dla nich formułek – np. o zaskarżaniu orzeczenia w całości lub w części. Błąd w tej mierze skutkuje często np. odrzuceniem apelacji.
[wyimek]Często w sądzie udowadnia się to, co już wcześniej zostało udowodnione[/wyimek]