Udostępnienia kserokopii protokółu rozprawy odwoławczej oraz prawomocnego wyroku, który w październiku 2012 r. zapadł w sprawie karnej w Sądzie Okręgowym w Siedlcach, domagał się Łukasz K. Zgodnie z art. 156 kodeksu postępowania karnego kserokopie dokumentów z akt sprawy wydaje się oskarżonemu, obrońcy i stronom postępowania.
Prezes Sądu Okręgowego ustalił, że Łukasz K. nie uczestniczył w żadnym charakterze w postępowaniu. Oskarżycielem posiłkowym w sprawie o 500 zł grzywny za złe parkowanie był ojciec Łukasza K. Dlatego ten drugi zażądał dokumentów z rozprawy na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej i nie musiał uzasadniać dlaczego. Po rozprawie odwoławczej SO uchylił wyrok Sądu Rejonowego i umorzył postępowanie. Akta zostały zwrócone Sądowi Rejonowemu.
W kwietniu 2013 r. Łukasz K. wniósł do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie skargę na bezczynność prezesa SO w Siedlcach. Trzy dni później prezes SO doręczył mu kserokopie żądanych dokumentów. Mimo to Łukasz K. nie cofnął skargi. Uważał, że nie otrzymał żądanej informacji publicznej, do udzielenia której zobowiązuje ustawa. Zarówno protokół z rozprawy odwoławczej, jak i wyrok z uzasadnieniem zostały bowiem zanonimizowane. W tej formie nie można się z nimi zapoznać ani ich dalej wykorzystać – argumentował w skardze.
– To nie są żadne kserokopie, ale wydruki komputerowe z wykropkowanymi całymi fragmentami treści i inicjałami zamiast nazwisk – wytykał podczas rozprawy w WSA. Zażądał, żeby sąd zobowiązał prezesa SO do wydania kserokopii żądanych dokumentów, bez wprowadzania w nich jakichkolwiek zmian.
WSA uznał jednak, że wyrok sądowy po anonimizacji jest informacją publiczną. Anonimizację polegającą m.in. na zastąpieniu danych osobowych inicjałami stosuje się w celu ochrony prywatności. Z chwilą doręczenia Łukaszowi K. wspomnianych dokumentów prezes SO wykonał więc obowiązek informacyjny, chociaż dopiero po wniesieniu skargi. Anonimizacja dokumentu, polegająca na wykreśleniu z jego treści różnych elementów, nie odbiera mu cech informacji publicznej. Uzasadniając wyrok, sędzia Ewa Pisula-Dąbrowska zwróciła uwagę na szerszy problem, jakim staje się nadużywanie ustawy o dostępie do informacji publicznej jako wytrycha umożliwiającego osobom trzecim dostęp do akt postępowań sądowych, w których nie są stroną. Generuje się koszty i uruchamia sąd.