Polskie sądy rzadko stosują grzywny. W 2012 r. w stosunku do 408 tys. skazanych orzeczono je jako jedyną karę ponad 91 tys. razy, a jako karę dodatkową 109 tys. razy. Co więcej, w pierwszym wypadku zaledwie 1,8 proc. grzywien wynosiło ponad 5 tys. zł; w drugim jeszcze mniej, bo ?1,5 proc.
Dlaczego sądy tak niechętnie po nie sięgają? Bo, zdaniem ekspertów, niewiele wiedzą o finansach oskarżonych. A ci często, w obawie o stan konta, zaniżają lub wręcz marginalizują swoje dochody.
Nie pytają fiskusa
Karniści uważają, że to nie zamożność społeczeństwa decyduje o małej popularności grzywny.
– Sędziowie nie mają dokładnej informacji o sytuacji majątkowej skazywanego. Nie znają również jego warunków życia, stosunków osobistych, co mogłoby dać obraz do przygotowania prognozy kryminologicznej – uważa prof. Andrzej Zoll.
– To nie tylko problem sądów, ale także prokuratur –dodaje Jacek Kołaczewski, kryminolog. Jego zdaniem jedne i drugie o informacje na temat finansów podsądnych powinny się zwracać do urzędów skarbowych. A robią to sporadycznie.