W sprawie karnej chodzi o ustalenie tzw. niepoczytalności oskarżonego. Nie popełnia bowiem przestępstwa, kto z powodu choroby psychicznej czy upośledzenia umysłowego nie mógł rozpoznać znaczenia czynu lub pokierować postępowaniem (art. 31 kodeksu karnego).
W tym celu sąd (w śledztwie prokurator) powołuje co najmniej dwóch psychiatrów, a opinia lekarzy powinna dotyczyć zarówno poczytalności oskarżonego w chwili popełnienia czynu, jak i aktualnego (w czasie procesu) stanu zdrowia oraz zdolności do udziału w procesie (art. 202 k.p.k.).
Ustalenie aktualnej psychicznej kondycji oskarżonego może mieć znaczenie dla oceny, czy jest on w stanie w pełni bronić się w sądzie, choć w drobnej sprawie, np. o zniesławienie, gdy ma adwokata, taka "łaskawość" sądu wydaje się niedźwiedzią przysługą.
– Postanowienie o skierowaniu na badanie powinno być wydawane bardzo ostrożnie, muszą przemawiać za tym uzasadnione podstawy – wskazuje prof. Stanisław Waltoś, znany karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Łatwo bowiem przyczepić podsądnemu "łatkę psychiatryczną", która przylgnie do niego niezależnie od opinii lekarzy.
W typowych sprawach cywilnych, w tym o ochronę dóbr osobistych (podobnych do spraw karnych o zniesławienie), sądy praktycznie po opinie psychiatrów nie sięgają. A jeśli mają wątpliwości co do sprawności intelektualnej podsądnego, doradzają mu skorzystanie z adwokata z urzędu.