Do Sądu Najwyższego trafił wniosek rzecznika ubezpieczonych o rozstrzygnięcie, czy stosowane dotychczas przez ubezpieczycieli praktyki są zgodne z prawem. Sprawa jest bardzo poważna, bo dotyczy około 500 tys. pojazdów rocznie, które po kolizjach i wypadkach drogowych trafiają do warsztatów. W większości ubezpieczyciele, szacując koszty naprawy tych samochodów z OC sprawcy wypadku, uwzględniają jedynie ceny zamienników części samochodowych.
Właściciel pojazdu musi wtedy naprawiać swoje auto częściami nieoryginalnymi, często niewiadomego pochodzenia. Sami ubezpieczyciele wyróżniają kilka kategorii takich zamienników. Z jednej strony są tam części oznaczone literą „Q", czyli oryginalne części zamienne oznakowane logo producenta dostarczającego części na pierwszy montaż (ale bez marki producenta pojazdu). Z drugiej strony zaś – inne, nieoryginalne zamienniki, które często nie spełniają standardów jakości wymaganych przez producenta pojazdu, przez co ich montaż wydłuża czas naprawy (te części trzeba dopasować), i które mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia użytkownika pojazdu, w którym zostały zamontowane.
Niektórzy ubezpieczyciele zaczęli nawet proponować ostatnio montaż nieoryginalnych części w samochodach na gwarancji, w wieku do trzech lat. Wychodzą bowiem z założenia, że właściciel ma obowiązek współpracy przy likwidacji szkody.
Nie powinien więc żądać od ubezpieczyciela finansowania zakupu droższych części, gdy podzespoły tej samej jakości można zakupić w znacznie niższej cenie.
Rzecznik ubezpieczonych zwrócił się do SN o rozstrzygnięcie, na jakich zasadach właściciel może żądać wyceny naprawy jego pojazdu od firmy ubezpieczeniowej.