Choć zadośćuczynienia dla bliskich, którzy stracili życie w wypadkach z czyjejś winy, można domagać się od ponad czterech lat, sądy nie dopracowały się przybliżonej choćby kwoty tej „rekompensaty". W każdym razie nie jest nią 250 tys. zł, choć często tyle pada w takich sporach.
Tragiczny precedens
Wielu prawników uważa, że nie ma uzasadnionych podstaw do różnicowania zadośćuczynienia za śmierć osoby bliskiej w zależności od tego, kto jest ofiarą, i powołują się właśnie na precedens katastrofy prezydenckiego samolotu, zastosowany następnie do samolotu wojskowego CASA.
Dwa lata temu Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa zgodziła się wypłacić najbliższym ofiar katastrofy smoleńskiej po 250 tys. zł zadośćuczynienia. Na ten precedens powołują się poszkodowani w innych sprawach.
Wprawdzie prezes Prokuratorii Generalnej, który wystąpił z tą polubowną propozycją, mówił wtedy „Rz", że kwota 250 tys. zł jest wynikiem badań, jakie Ministerstwo Sprawiedliwości przeprowadziło w sądach, praktyka wskazuje jednak, że mieści się wśród tych wyższych zasądzanych przez sądy.
Tak czy inaczej, sądy nie traktują tamtej ugody jak wyroczni. W ostatni czwartek warszawski Sąd Apelacyjny przyznał mężowi śmiertelnie potrąconej przez ciężarówkę na warszawskiej ulicy kobiety (ok. 60 lat) 150 tys. zł zadośćuczynienia, a dorosłej córce 90 tys. zł.