Kamil M. został podczas lekcji wysłany przez nauczyciela po kredę. Na korytarzu szkolnym pośliznął się na mokrej, umytej wcześniej podłodze i upadł, co spowodowało poważne uszkodzenie ciała. Doznał nagłego młodzieńczego złuszczenia głowy prawej kości udowej III stopnia. Musiał poddać się trzykrotnie zabiegom operacyjnym i rehabilitacji. Dwa lata później wykonano u chłopca zabieg cheilotomii z powodu deformacji nasady bliższej kości udowej prawej powstałej na skutek martwicy aseptycznej oraz ograniczenia ruchomości stawu biodrowego prawego. Leczenie rehabilitacyjne trwa nadal. Według lekarzy chłopak po ukończeniu 21. roku życia będzie musiał być poddany zabiegowi wszczepienia sztucznego biodra.
Duża szkoda, pełna odpowiedzialność
Reprezentowany przez matkę Kamil M. pozwał ubezpieczyciela szkoły o zapłatę 100 tys. zł tytułem odszkodowania. Ubezpieczyciel jednak podniósł, że stan zdrowia powoda nie jest skutkiem nieszczęśliwego zdarzenia w szkole, lecz ujawnionej u dziecka, istniejącej już choroby. Z dokumentacji lekarskiej wynikało bowiem, że u Kamila choroba stawu biodrowego musiała rozpocząć się przed wypadkiem.
Sąd Okręgowy w Szczecinie przyznał jednak chłopcu całą żądaną kwotę. Z jego ustaleń wynikało, że młodzieńcze złuszczenie głowy kości udowej jest chorobą stawu biodrowego, powodującą przemieszczenie głowy kości udowej względem szyjki. Niewielki uraz doprowadził u Kamila do pogorszenia stanu stawu biodrowego i złuszczenia dużego stopnia. Ale już wcześniej w organizmie chłopca toczył się proces chorobowy, choć nie odczuwał on tego. Dopiero kilkanaście dni przed zdarzeniem w szkole skarżył się na ból nogi. Ponieważ ból nie był silny, rodzice uznali, że jest wynikiem przeciążenia treningami - zalecali synowi pływanie na rozciągnięcie obolałych mięśni. Zdaniem biegłego powołanego przez sąd, dopiero zadziałanie nagłego czynnika (uderzenie o podłogę), doprowadziło do rozerwania chrząstki i masywnego uszkodzenia kości udowej. U Kamila M. doszło do najpoważniejszego powikłania, jakim była martwica asepytczna (jałowa) głowy kości udowej. Powikłanie takie nigdy nie występuje w przewlekłym złuszczeniu, a tylko w złuszczeniach nagłych. Niestety, powikłanie to jest najtrudniejsze do wyleczenia i powoduje skrócenie kończyny, ograniczenie ruchomości stawu biodrowego prawego, zaniki mięśni uda i podudzia i nieznacznie utykający chód. Uszczerbek na zdrowiu wynosi w takich przypadkach 5 proc. Lekarze nie pozostawili wątpliwości -chłopiec będzie wymagał dalszego leczenia operacyjnego i rehabilitacyjnego, gdyż zmiany zwyrodnieniowo- zniekształcające będą narastały.
Sąd uznał, że pośliźnięcie się na mokrej powierzchni przyśpieszyło trwający u dziecka proces chorobowy.
- Gdyby do wypadku nie doszło, następstwa młodzieńczego złuszczania się głowy kości udowej zależne byłyby od stopnia przemieszczenia się głowy kości udowej w chwili rozpoznania choroby. Nie wiadomo jaki ten stopień był w chwili wypadku, ale wiadomo, że przebiegające stopniowo złuszczenie kości leczy się z dużym sukcesem i nigdy nie występuje w takim procesie leczenia martwica – stwierdził Sąd. W jego ocenie występuje niewątpliwy związek przyczynowy pomiędzy ustalonym stopniem uszkodzenia zdrowia Kamila M. a wypadkiem w szkole.