Małoletni Mateusz K. pod opieką dziadków uczestniczył w wycieczce zorganizowanej do Sanktuarium NMP w Gietrzwałdzie. Po zwiedzeniu sanktuarium wycieczka udała się traktem pieszym w stronę źródełka będącego miejscem odwiedzin pielgrzymów.
Na terenie sanktuarium równolegle do traktu pieszego biegnie ubita droga dojazdowa dla pojazdów. Oba trakty na pewnym odcinku odgrodzone są barierkami. W pewnym momencie młodsi uczestnicy wycieczki, w tym Mateusz K., postanowili zrobić sobie zdjęcie. Ustawili się wzdłuż barierek. Wszystkie oprócz ostatniej były zamocowane na stałe. Ale to właśnie o nią oparł się Mateusz K., tak że upadła mu na nogę. Chłopiec doznał urazu kolana. Musiał poddać się operacji.
Opiekunowie Mateusza winą za zdarzenie obarczyli parafię rzymskokatolicką w Gietrzwałdzie. Zarzucili jej, że nienależycie zabezpieczyła barierki. Parafia nie uznała roszczenia. Twierdziła, że do zdarzenia doszło z winy poszkodowanego, który sam podniósł barierkę, i z braku należytej opieki ze strony osób starszych. Takie samo stanowisko zajęło towarzystwo ubezpieczeniowe, które przystąpiło do sprawy po stronie parafii.
Sąd Okręgowy w Olsztynie (sygnatura akt: I ACa 476/13) uznał, że parafia ponosi odpowiedzialność za skutki wypadku. Uzasadnił, że jeden z elementów zapory oddzielającej trakt pieszy od jezdnego był ruchomy i mieścił się na bliżej nieokreślonej konstrukcji w niezamkniętych obejmach, które umożliwiały zdejmowanie tego elementu. Taka konstrukcja barierek – zdaniem sądu – była wadliwa z punktu widzenia bezpieczeństwa i świadczy o zaniedbaniu ze strony parafii. Uczestnicy pielgrzymek mieli zaś prawo przypuszczać, że barierki, mające charakter zbliżony do poręczy, są prawidłowo zamocowane, a oparcie się nie powoduje żadnego zagrożenia.
Sąd uznał, że adekwatną kwotą zadośćuczynienia za cierpienia fizyczne i psychiczne będzie 10 tys. zł. Pod uwagę wziął opinie biegłych. Wynikało z nich, że uszkodzenie kolana zostało wyleczone i nie ma trwałych następstw. Wyrok utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny w Białymstoku.