Marcin K. domagał się od ubezpieczyciela Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad odszkodowania za uszkodzenie samochodu po kolizji z łosiem. Gdy 22 lipca 2012 r. po godz. 22 jechał drogą krajową nr 19, łoś wbiegł nagle z prawej strony wprost pod samochód. Choć jechał z dozwoloną prędkością (80-90 km/h), nie mógł zareagować.
Kierowca dowodził, że na trasie Sokółka–Kuźnica jest tylko jeden znak ostrzegający przed dzikimi zwierzętami (A-18b), który obowiązuje na odcinku 12 km. Tymczasem występuje tu wiele skrzyżowań z drogami podporządkowanymi. Brak jakiegokolwiek znaku informującego o możliwości pojawienia się dzikich zwierząt powoduje, że osoby wyjeżdżające z tych dróg nie są świadome niebezpieczeństwa.
Jako podstawę odpowiedzialności GDDKiA wskazał art. 417 kodeksu cywilnego. Stanowi on, że za szkodę wyrządzoną przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie w wykonywaniu władzy publicznej odpowiedzialność ponosi m.in. Skarb Państwa lub lub inna osoba prawna wykonująca tę władzę z mocy prawa.
Towarzystwo Ubezpieczeniowe nie uznało roszczenia. Podnosiło, że GDDKiA ustawiła znaki ostrzegawcze „dzikie zwierzęta" zgodnie z przepisami, projektem stałej organizacji ruchu i wskazaniami nadleśnictwa na początku 12-kilometrowego odcinka. Cały ten odcinek, w tym fragment, którym poruszał się Marcin K., uznała za obszar występowania ponadprzeciętnego ryzyka uzasadniającego oznakowanie go znakiem A-18b. Ponadto takie znaki zarządca umieścił w połowie odcinka oraz po minięciu wyjazdów z dwóch innych miejscowości.
Sąd Rejonowy w Sokółce oddalił powództwo. Wskazał, że dla przypisania odpowiedzialności odszkodowawczej, trzeba udowodnić łącznie trzy przesłanki: niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie w wykonywaniu władzy publicznej, szkodę oraz związek przyczynowy między bezprawnym działaniem lub zaniechaniem a tą szkodą.