Małżonkowie C. spędzali sylwestra w jednym z pensjonatów w Beskidzie. Skorzystali z propozycji właściciela pensjonatu, aby sylwestrowe ognisko urozmaicić pokazem fajerwerków za dopłatą 300 zł. Fajerwerki odpalał ojciec właściciela, były żołnierz. Robił to powyżej miejsca, w którym stali goście, na wypłaszczonym stoku, w odległości ok. 40 m od gości. Pierwsza bateria wypaliła prawidłowo. W drugiej część fajerwerków zaczęła strzelać do góry i na bok. Jeden z nich uderzył w prawe oko pana C., przebijając gałkę oczną.
Sąd Rejonowy w Bielsku-Białej uznał odpalającego fajerwerki za winnego tego, że wskutek niezachowania ostrożności przy użytkowaniu materiałów pirotechnicznych nieumyślnie spowodował ciężki uszczerbek na zdrowiu. Biegły z zakresu materiałów wybuchowych i środków pirotechnicznych stwierdził m.in., że minimalna bezpieczna odległość od miejsca odpalenia fajerwerków to 60 m.
W procesie cywilnym wytoczonym przez poszkodowanego Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej uznał, że odpowiedzialność za wypadek ponosi skazany mężczyzna, a także jego syn, właściciel pensjonatu, jako osoba organizująca pobyt gości i pokaz sztucznych ogni, oraz importer sztucznych ogni, przy czym odpowiedzialność każdego z nich wypływa z innej podstawy prawnej.
Odpowiedzialność pierwszego opiera się odpowiedzialności sprawcy za wyrządzoną szkodę (art. 415 k.c.). Została przesądzona w wyroku karnym, którym sąd cywilny jest związany. Odpowiedzialność właściciela pensjonatu jest konsekwencją odpowiedzialności jego ojca. Odpowiadał bowiem za bezpieczną organizację tego pobytu. Ponosi więc odpowiedzialność za nienależyte wykonanie swego zobowiązania (art. 471 k.c.) i za działania lub zaniechania innych osób, z pomocą których zobowiązanie wykonywał (art. 474 k.c.).
Solidarną odpowiedzialność z nimi na zasadzie ryzyka ponosi też importer sztucznych ogni. Kształtuje się ona na podstawie przepisów odnoszących się do produktu niebezpiecznego (art. 4491). Z opinii biegłego wynika bowiem, że zawarty w fajerwerkach materiał piroplastyczny się nie spalił (a nawet nie zapalił), choć powinno to nastąpić, poszkodowany został zaś uderzony jego elementem, który w normalnych warunkach uległby anihilacji.