Przed uruchomieniem szerszego, głębszego szlaku wodnego w czerwcu okazuje się, że porty, które miały na nim zyskać, nie są przystosowane do przyjmowania większych statków. Np. port w Charleston jest za płytki, z kolei most Bayonne ponad terminalami w Nowym Jorku i New Jersey za niski.
Opóźniające się prace portowe, nadmiar statków do przewozu ładunków i ogólnie chwiejny stan gospodarki światowej oznaczają, że w najbliższej przyszłości korzyści z nowego kanału dla wschodniego wybrzeża USA będą marginalne w najlepszym razie — oceniają analitycy i przedstawiciele firm żeglugowych. Nadzieje były znacznie większe, gdy przystąpiono do prac w Panamie prawie 10 lat temu. Najbardziej cieszyli się szefowie portów w Stanach. — Oczekiwania były ogromne, kanał będzie mieć wpływ, ale nie zasadniczy — stwierdził Lawrence Gross związany z FTR Transportation Intelligence.
Wzrośnie konkurencja portów obu wybrzeży
Nowy szlak zwiększy dwukrotnie przepustowość 77-kilometrowego skrótu między Atlantykiem i Pacyfikiem, nowe śluzy pozwolą przepływać statkom z ładunkiem do 14 tys. standardowych kontenerów 20-stopowych, niemal trzykrotnie większym niż obecnie.
Szefowie portów amerykańskich poparli ten projekt i obiecali zmiany pozwalające przyjmować większe jednostki. Ruch na wschód zwiększył się z kilku powodów, także na skutek sporów zbiorowych w portach Los Angeles i Long Beach. Udział kontenerów z Azji w portach wschodniego wybrzeża wzrósł do 31 proc. w 2015 r. z 26 proc. w 2012 r. — wynika z danych Drewry Maritime Research. Konkurencja dotyczy głownie ładunków przeznaczonych dla środkowej części kraju. Detalistom było taniej sprowadzać towary z Dalekiego Wschodu nawet do doliny w Ohio przez porty zachodniego wybrzeża. Nowy kanał przesunie batalię bardziej na zachód, a jak bardzo, to będzie zależeć od ceny energii, opłat za korzystanie z kanału, inwestycji w infrastrukturę, wzrostu gospodarczego.
Według najbardziej optymistycznego scenariusza dla nowego kanału, pomoże on wschodnim portom przyjmować towary dla handlu detalicznego nawet z Chicago. Prezes zarządu portu w Południowej Karolinie, Jim Newsome przewidywał niedawno, że udział wschodniego wybrzeża dojdzie do 50 proc. w ciągu kilku lat. Analitycy z Boston Consulting Group prognozowali niecały rok temu, że porty tego wybrzeża zrównają się z terminalami na zachodnim do 2020 r. Teraz to mało prawdopodobne — ocenia Peter Ulrich, jeden z autorów raportu.