Będzie ona możliwa jednak dopiero wtedy, kiedy zakończy się pandemia COVID-19. Dla cudzoziemców na razie zamknięte są Chiny i Rosja.
Niewiele osób zwróciło uwagę na informację z początku grudnia o tym, że w Laosie zakończono budowę ostatniego odcinka szybkiej kolei, która umożliwi bezproblemową podróż pociągiem z Chin do Tajlandii. Ale to właśnie liczący 417 kilometrów laotański odcinek ze stolicy kraju Vientiane do Boten przy granicy z Chinami okazał się kluczowy dla takich podróży.
Podróż (po uzyskaniu wszystkich niezbędnych wiz) miałaby potrwać trzy tygodnie, jeśli w kilku miastach bezpośrednio przesiądziemy się do kolejnego pociągu — wyliczył internetowy serwis Reddit. Znacznie dłużej, jeśli zdecydujemy się na zwiedzanie po drodze. Te trzy tygodnie to „czysta jazda koleją”. Bo w praktyce wydłuży się ona o 7 dni. Ze względu na konieczne przesiadki trzeba będzie przenocować w Lizbonie, Madrycie i Paryżu i potem jeszcze po dwie noce w Moskwie i Pekinie.
Teoretycznie więc, na razie, podróżni, którzy zdecydują się na taką przygodę wsiądą do pociągu w Lagos położonym na południu Portugalii w regionie Algarve, potem przez Hiszpanią przejadą do Francji, następnie przez Niemcy, Polskę i Białoruś do Moskwy (ten odcinek także może okazać się problematyczny). Następnie przejadą przez pozostały kawałek Rosji, Mongolię do Chin, gdzie będą musieli zmienić pociąg dwukrotnie i dalej Laos, Tajlandię, Malezję, aż do Singapuru. Wcześniej takie podróże musiały zakończyć się w Wietnamie, w mieście Ho Szi Mina. Stamtąd można było autobusem, przez Kambodżę dojechać do Bangkoku i tam ponownie wsiąść do pociągu.
Tę najdłuższą podróż kolejową świata zaplanował i teraz reklamuje Mark Smith, który wcześniej był dyrektorem londyńskich stacji Charing Cross i Cannon Street, a prowadzi portal internetowy Seat61, na którym doradza podróżnym, jak zaplanować dłuższe przejazdy koleją.