To, co robi Iga Świątek, może doprowadzić rywalki do rozpaczy, ale 31-letnia Amerykanka Alison Riske (43. WTA) wybrała inne rozwiązanie. Widząc swoją bezradność, po prostu się uśmiechała, nawet w momentach najbardziej dla niej ambarasujących, jak przy setbolu pierwszego seta, przy stanie 0:5. Riske przegrała 0:6, 2:6 i przez całe spotkanie walczyła tylko o jedno – by nie odjechać „na rowerze”, czyli nie przegrać 0:6, 0:6. Udało się jej, ku uciesze publiczności na korcie im. Suzanne Lenglen.
To trzydzieste z rzędu zwycięstwo Polki, która umacnia wszystkich w przekonaniu, że w takiej formie niestraszna jej żadna rywalka. Kolejną będzie 27-letnia Danka Kovinić (95. WTA), z którą Iga Świątek dotychczas nie grała. Tenisistka z Czarnogóry nie ma jeszcze na koncie ani jednego turniejowego zwycięstwa.
Czytaj więcej
Iga Świątek pokonała Amerykankę Alison Riske 6:0, 6:2 i awansowała do trzeciej rundy wielkoszlemowego turnieju w Paryżu.
Trudno się dziwić, że eksperci w studiu Eurosportu, wielcy gracze sprzed lat Mats Wilander i Tim Henman, uznają Polkę z siłą jej gry zarówno z bekhendu, jak i forhendu za grającą w innej lidze niż reszta rywalek.
Paryski sportowy dziennik „L’Equipe” nazywa Igę czarującą osobą, ale żadnej z rywalek nie zachęca, by przekonała się o tym na korcie, bo tam czar Igi bywa dla nich zgubny. Trudno się z tym nie zgodzić i nie pragnąć, by tak zostało do przyszłej soboty.