Janek Kaniewski całe życie spędził u boku opiekuńczej matki. Teraz, po jej śmierci, musi nauczyć się samodzielności i zmierzyć z otaczającym go światem. Podejmuje pierwszą pracę – zostaje doręczycielem w firmie kurierskiej. Jeździ na rowerze, przyglądając się współczesnej Polsce. Janek ma w sobie coś z dziecka. Wszystko go dziwi, a jednocześnie zachwyca. Taki jest punkt wyjścia 13-odcinkowego serialu, który od niedzieli będzie pokazywać Jedynka.
– Założenie jest podobne jak w filmie „Forrest Gump” Roberta Zemeckisa – mówi Maciej Wojtyszko, reżyser serialu. – I tu, i tam lekko opóźniony w rozwoju bohater obserwuje rzeczywistość, ale należy podkreślić, że Janek uwikłany jest w inne realia. Wchodząc w życie, ma kłopoty ze zrozumieniem, jakie mechanizmy nim rządzą. Stara się je odkryć.
Perypetie tytułowego bohatera przedstawione są z humorem, ale Wojtyszko zaznacza, że bałby się użyć słowa „komedia”. – Owszem, w naszym serialu bywa śmiesznie, ale czasem jest gorzko – dodaje. – Janka otaczają ludzie, którzy przeżywają rozmaite dramaty. Jedna kobieta ma amputowaną nogę, pewien zacny profesor cierpi na lęk przestrzeni i boi się wychodzić z domu. Ktoś inny zmaga się z alkoholizmem. W „Doręczycielu” chcemy zwrócić uwagę na ludzi potrzebujących pomocy, innych niż większość społeczeństwa.
To rzadki przykład serialu, który powstał z myślą o konkretnym aktorze – Arturze Barcisiu (na zdjęciu z Anną Iberszer). – Z niezwykłym poświęceniem i precyzją oddał osobowość Janka, pokazał jego wewnętrzną przemianę – mówi Maciej Wojtyszko. Aktor pisze na blogu o swojej roli: „On był we mnie od dawna, być może od zawsze. Mały, brzydki chłopiec, który staje do walki z wielkim światem, żeby mu udowodnić, że przedstawia sobą jakąś wartość”.
W wywiadach Barciś przyznaje, że podczas przygotowań zdarzało mu się podglądać przechodniów, ludzi w barach mlecznych. „Kiedy tylko zauważyłem kogoś przypominającego mi Janka, starałem się go obserwować, podejrzeć jego zachowania, reakcje”.