Bohaterami są pacjenci Dziennego Oddziału Chemioterapii Szpitala Onkologicznego w Warszawie. Autor filmu Paweł Łoziński potrafi obserwować ludzi, przyglądać się im uważnie i zarazem dyskretnie. Pokazuje twarze na zbliżeniach, przysłuchuje rozmowom, które prowadzą z sąsiadami z pobliskich łóżek, a nieraz także z towarzyszącymi im bliskimi.
W kolorowych butelkach leżących albo wiszących obok chorych jest nadzieja na wyzdrowienie. Z każdą spływającą do żyły kroplą powiększa się znużenie, ból, skupienie, ale i przybliża koniec udręki. Po każdej kolejnej chemioterapii pacjentom coraz bardziej dokuczają jej uboczne skutki: wymioty, zawroty głowy, bóle stawów, kości. Kiedy leżą, przyjmując kolejne dawki leku, mają dużo czasu na refleksje, nieśpieszne przyglądanie się sobie, uważne przysłuchiwanie, wymianę poglądów. Tak naprawdę tylko inni chorzy potrafią w pełni zrozumieć szpitalne przeżycia – od chwili diagnozy, poprzez ból, obawy, strach i trud odnajdywania wiary w wyzdrowienie każdego dnia.
Na wieść o chorobie reagowali różnie – jedni nie dowierzali, inni przeżywali załamanie.
– Jest grypa lekka, grypa mocniejsza i całkiem ciężka – śmieje się jedna z pacjentek, opowiadając, jak o jej chorobie mówi koleżanka.
Na tym oddziale skupia się świat w soczewce, pacjentki mają różne charaktery i doświadczenia. W chustkach na głowach wymieniają się uwagami na temat noszenia peruk. Zwierzają z lęków. – Ja się nie boję tak tego raka, którego mam, jak chemii. Ale ona pomaga – tłumaczą sobie wzajemnie.