Obawiam się, że przy tak wielkiej liczbie różnych festiwali temu w Zielonej Górze (niedziela, TVP 2, 20.05) trudno będzie odzyskać blask, jaki mu kiedyś towarzyszył. To było święto młodości, które do dziś wspominam z sentymentem. Chcieliśmy śpiewać i zaistnieć, dostać szansę.
Nie znaliśmy wtedy talk-show, tańców z gwiazdami, śpiewanych programów ani innych wydarzeń medialnych promujących młodych wykonawców. Na swoim pierwszym festiwalu w Zielonej Górze miałem niespełna 16 lat, debiutowałem w konkursie z Grażyną Łobaszewską i Januszem Panasewiczem, późniejszym liderem Lady Pank. Śpiewaliśmy piękne, melodyjne piosenki. Grała wspaniała orkiestra Henryka Debicha, w jury siedzieli fajni ludzie związani z branżą. A do tego dopingowała nas fantastyczna, żywiołowo reagująca publiczność.
Dziś często mówi się o zielonogórskim festiwalu jako imprezie politycznej. Było kompletnie inaczej. Nie myślałem o polityce, po prostu marzyłem, żeby śpiewać. Na tej imprezie występowało wielu piosenkarzy, którzy potem rozwinęli skrzydła, wśród nich m.in. Małgorzata Ostrowska, Izabela Trojanowska, Urszula. Nie wszyscy chcą o tym pamiętać, czego nie rozumiem, bo to były przecież piękne chwile i nie ma się czego wstydzić. Dzięki tamtemu występowi zostałem potem zaproszony jako gość na festiwal w Sopocie. Wielkie przeżycie.
Zapowiadał mnie Lucjan Kydryński, a w tym samym dniu Maryla Rodowicz dostała Grand Prix za „Małgośkę”. Tam z kolei zobaczyła mnie Agnieszka Holland i zaprosiła na zdjęcia próbne, które wygrałem. Wszystko to nie wydarzyłoby się w moim życiu, gdyby nie festiwal w Zielonej Górze.
Wciąż warte uwagi są także Ogólnopolskie Spotkania Zamkowe „Śpiewajmy poezję” odbywające się w Olsztynie od 37 lat (niedziela, TVP 2, 0.35). Impreza stanowi idealną przeciwwagę dla większości propozycji telewizji dbających tylko, by rosły słupki oglądalności. Gdyby takie programy pokazywane były o lepszych godzinach, dorobiłyby się znacznie liczniejszej widowni. A tak miłośnicy kultury pisanej dużą literą liczyć mogą zazwyczaj jedynie na TVP Kultura albo muszą czekać na nocne seanse.