To pierwsze danie od kilku lat przygotowywane jest w szczególnie trudnych warunkach. Produkcje dla potrzeb telewizyjnej sceny drastycznie ograniczono, na niekorzystną porę przesunięto czas emisji Teatru TV. – Liczę jednak na to, że wkrótce coś zmieni się na lepsze – mówi Wanda Zwinogrodzka, szefowa telewizyjnej sceny, Małgorzacie Piwowar. – Prezes nowego zarządu TVP Juliusz Braun zapewnił, że popiera wysoką kulturę, i złożył deklarację pomocy. Potwierdził to w liście do widzów Dwóch Teatrów opublikowanym w festiwalowym katalogu.
Pierwszym symptomem zmian na lepsze jest wcześniejsza pora spektakli od września tego roku. Będą się zaczynały o 21.30. Wanda Zwinogrodzka pytana, czy Teatr TV nie jest samotną wyspą w telewizji publicznej, odpowiedziała: – Czasami czujemy się osamotnieni. Mamy świadomość, że znaleźliśmy się na krawędzi istnienia. Zyskujemy jednak i sojuszników – ostatnio bardzo energicznie wspiera nas biuro marketingu pod kierownictwem Daniela Wójtowicza. Mocno liczymy też na życzliwość nowego zarządu. Wierzę, że nie dopuści on do zagłady jednej z najstarszych i najpiękniejszych tradycji TVP.
Największymi sojusznikami telewizyjnej sceny są przede wszystkim widzowie – wierni i elitarni. Warto w tym miejscu przypomnieć, że zainicjowana przez dział kultury „Rzeczpospolitej" akcja „Ratujmy Teatr Telewizji" spotkała się z bardzo żywym odzewem, a pod petycją podpisało się prawie 4,5 tysiąca osób, w tym wielu twórców i artystów.
Z drugim daniem podawanym w Sopocie – Teatrem Polskiego Radia – jest lepiej. Janusz Kukuła, szef radiowej sceny, pytany przez Julię Rzemek o kondycję swojej firmy, odpowiada bez wahania: – Jest dobra. Do konkursu zostały zgłoszone 34 utwory, z których jury wybrało 16 najciekawszych. Więcej propozycji niż w poprzednich latach nadesłały rozgłośnie regionalne i myślę, że miała tu znaczenie inspirująca rola festiwalu. Lokalne ośrodki chcą się prezentować w Sopocie i traktują udział w konkursie prestiżowo. Przy okazji starają się promować swoich pisarzy, reżyserów i aktorów.