Według czarnego scenariusza w ciągu 40 lat mogą zniknąć himalajskie lodowce. W ciągu pół wieku rozpuści się powłoka lodowa na Grenlandii. Do końca stulecia lasy deszczowe nad Amazonką zamienią się w sawannę.
Podobne prognozy słyszeliśmy już niejednokrotnie. Jednak oglądając brytyjski dokument Rona Bowmana, można się naprawdę przestraszyć. Twórcy filmu mają świadomość, że tylko mocny, wyrazisty przekaz skłoni ludzi do zastanowienia się nad przyszłością planety. Zmniejszając emisję zanieczyszczeń i zmieniając styl życia, możemy – jak twierdzą autorzy filmu – zapobiec katastrofie. W przeciwnym razie nasz świat ulegnie zagładzie szybciej, niż nam się wydaje.
Eksperci szacują, że w ciągu tego stulecia średnia temperatura wzrośnie nawet 6 stopni Celsjusza. – Dobowe zmiany temperatury o sześć stopni nie robią na nas wrażenia. To zupełnie normalna sytuacja – mówi Mark Lynas, współpracownik National Geographic zajmujący się zmianami klimatu. – Jednak sześć stopni w skali globalnej to co innego. 18 tysięcy lat temu ochłodzenie o sześć stopni wywołało epokę lodowcową.
Co stanie się w wypadku ocieplenia? Twórcy dokumentu pokazują ten proces etapami. Najpierw zaczną topnieć lody Arktyki. Morza zatopią tysiące domów w Zatoce Bengalskiej. Zachodnia część USA zamieni się w pustynię. W morzach i oceanach zacznie niebezpiecznie wzrastać poziom dwutlenku węgla, powodując podwyższenie kwasowości wody. Przez to wyginie rafa koralowa, a wraz z nią pół miliona gatunków morskich roślin i zwierząt.
Ale źle będzie już wtedy, gdy temperatura na Ziemi wzrośnie o 3 stopnie. Wtedy w Arktyce latem nie będzie śniegu, szaleństwo prądu morskiego El Nino stanie się normą, a morderczy upał zniszczy kraje śródziemnomorskie. Przy czterostopniowym podwyższeniu temperatury wyschną największe rzeki świata, przy pięciostopniowym nie będzie słodkiej wody w Los Angeles, Kairze i Bombaju. Sześć stopni zabije wszelkie życie w oceanach, a ziemia w większości obróci się w pustynię.