Portret Jana Pawła II namalowany według wspomnień jego przyjaciół i kolegów z dzieciństwa i młodości. Opowiadają o nim jako towarzyszu swoich szczęśliwych, młodzieńczych lat.
Większość z nich znała go jeszcze z Wadowic. Eugeniusz Mróz, szkolny kolega i sąsiad, do dziś pamięta stukot butów, jaki towarzyszył pośpiesznemu zbieganiu po schodach. Opowiada o skromnym mieszkaniu, w którym mały Lolek mieszkał z ojcem po śmierci matki i brata.
– Każdy dzień zaczynał się i kończył u nich modlitwą – opowiada w filmie Krzysztofa Tadeja i Marcina Sępiaka. Wspomina też, że nawet gdy w domu Lolka gromadzili się koledzy, by wspólnie odrabiać lekcje, też zdarzało mu się od nich oddalać na chwilę samotnej modlitwy. Był świetnym uczniem – celującym w zakresie łaciny i greki. Chętnie pomagał kolegom, kiedy sobie nie radzili, ale miał zasady – nie dawał odpisywać lekcji. I nie uczestniczył w młodzieńczych wyprawach na kradzione czereśnie, nie chciał ich nawet spróbować, gdy był częstowany przez kumpli. – Nie palił. Podobał się dziewczynom – wylicza Teofil Bojeś, szkolny kolega. Lubił górskie wycieczki i piłkę nożną. Gdy był małym chłopcem, brat ustawiał go w bramce w charakterze słupka. Gdy podrósł – sprawdzał się w szkolnej drużynie jako bramkarz.
Halina Kwiatkowska, koleżanka z teatru, opowiada o spektaklu „Balladyna”, w którym Karol Wojtyła grał Kirkora, a gdy zdarzyła się nadzwyczajna sytuacja i nie mógł wystąpić aktor grający Kostryna – potrafił go z powodzeniem zastąpić. Piękny, pełen nostalgii dokument.
[i]Lolek