Pan Bóg nie gniewa się o drobiazgi

"Ja wam to zagram" — znakomity dokument o obchodzącej 80. urodziny artystce we wtorek o 23.05 pokaże TVP 1. Wanda Wiłkomirska jest nie tylko skrzypaczką, ale i wspaniałym człowiekiem. Film, w którym opowiadają o niej bliscy, przyjaciele i muzycy - nie pozostawia co do tego wątpliwości.

Publikacja: 12.01.2009 12:10

Wanda Wiłkomirska

Wanda Wiłkomirska

Foto: Materiały Promocyjne

Już nie koncertuje. Rozstała się z ukochanymi skrzypcami, ale mówi, że nie powinny milczeć, tylko grać na wielkiej estradzie. Bała się chwili, w której przestanie grać, choć przeczuwała ją od lat - artretyzm wykręcił jej palce dawno temu. Myliłby się ten, kto sądziłby, że 80-letnia skrzypaczka jest starszą panią kontemplującą czas zawodowej emerytury. Przeciwnie - jej życie jest wciąż niezwykle intensywne. Mieszka w Sydney, sama.

- Słowo samotna w moim słowniku nie istnieje. Ja lubię być sama - zapewnia. Uczy studentów tamtejszego konserwatorium. I robi to z pasją, bo jej lekcje nie trwają przepisowych 50 minut, ale tyle, ile potrzebują podopieczni. Zdrabnia ich imiona, rozmawia nie tylko o muzyce, ale i życiu.

- Powtarza w czasie zajęć, że nie chce z nikogo z nas zrobić „mini-Wandy” - podziwia japońska studentka.

- Nie mam ani jednego bezrobotnego dyplomanta - mówi z dumą Wanda Wiłkomirska w filmie.

Zachowała dziewczęcą witalność, ciągle jest ciekawa świata i ludzi. Kamera pokazuje jej drobną sylwetkę przemykającą ulicami Sydney, Nowego Jorku, ze skrzypcami na plecach, które sprawiają wrażenie lekkich jak piórko. Wciąż podróżuje. Już same kontakty z rodziną, to powód do nieustannego przemieszczenia się z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent. Nie jest typową matką ani babcią, choć bardzo kochającą, co zgodnie podkreślają jej dwaj synowie, synowe, wnuki. W Australii ma najstarszego wnuka, w Wielkiej Brytanii syna Artura i dwoje najmłodszych wnucząt. Mały William docenia prezenty, które dostaje od babci, choć przyznaje, że bywają nimi grube książki. Kilkuletnia Sophie też zamierza zostać skrzypaczką. W ślady babci poszedł również mieszkający w Polsce wnuk Radomir, syn Włodzimierza.

- Mogę śmiało powiedzieć, że po babci odziedziczyłem chęć, ale nie talent - stwierdza samokrytycznie.

Życie jest dla Wandy Wiłkomirskiej równie ważne jak muzyka, choć w przeszłości te proporcje nieraz się chwiały. Jej ciągłą nieobecność w domu - a zdarzało się, że na 12 miesięcy spędzała w nim trzy - najbardziej odczuwali mali synowie. - Muzyka zabierała im mamę, więc nie mogli tak bardzo jej lubić - rozumie bohaterka filmu. - Choć przywoziła im dżinsy i banany. To było takie przekupywanie dzieci.

Ciągłej rozłąki nie wytrzymał także jej mąż Mieczysław Rakowski, ojciec Artura i Włodzimierza, choć on też był oddany bezgranicznie swojej pracy, czyli szefowaniu „Polityce”.

- Jeśli ktoś doprowadził do zerwania tego małżeństwa to ja - przyznaje. - Odezwała się tęsknota za bardziej stabilnym domem.

Ale kiedy pobierali się w 1952 roku byli szaleńczo zakochani. - To była prawdziwa miłość - pamięta skrzypaczka.

Religijna rodzina Wandy nie akceptowała Rakowskiego z powodu przekonań politycznych, wzięli tylko ślub cywilny.

- Jak znam Pana Boga, to na pewno nie ma o to pretensji - uśmiecha się po latach bohaterka filmu.

Zafascynowała się lewicowymi poglądami, zaczęła nawet występować w czerwonym krawacie. - Byłam członkiem Partii z przekonania - przyznaje.

Kiedy ochłonęła, wybuchł stan wojenny, z równą pasją stała się jedną z sygnatariuszek listu protestacyjnego skierowanego do generała Jaruzelskiego. Jest człowiekiem, który wszystko robi do końca, z pasją. I bez względu na to, jakie decyzje podejmuje - nie wypiera się ich. Zahartowały ją trudne lata okupacji spędzone z dala od bliskich, a jeszcze wcześniej - dzieciństwo, które było nie tylko czasem rajskiej ułudy, ale i systematycznych ćwiczeń na skrzypcach pod okiem srogiego ojca. Spośród rodzeństwa najbliżej była ze starszym o trzy lata bratem Józefem, późniejszym dyrygentem. Ta zażyłość przetrwała lata.

W filmie skrzypaczka opowiada też o swojej drodze zawodowej, kolejnych sukcesach i spotkaniach z muzykami. Wspomina, że tylko raz grała z Leonardem Bernsteinem. Kiedy razem próbowali i zapytała, czy to nie za szybkie tempo dla Czajkowskiego - zamilkł.

- To był ostatni występ z tym dyrygentem. Ktoś mi uświadomił: „tak się nie mówi do Leonarda Bernsteina” - uśmiecha się skrzypaczka.

- Była niezwykła - i jako przyjaciel, kumpel - życzliwa, niezazdrosna - mówi o bohaterce filmu Jerzy Maksymiuk. - Świetnie wyglądająca na estradzie - nie wiadomo, czy lepiej wyglądała, czy lepiej grała.

- On był trochę rąbnięty i ja też - rewanżuje się Wiłkomirska. - Bardzo dobrze pasowaliśmy do siebie - pod każdym względem - zaznacza.

Ale przyznaje, że najważniejszym dyrygentem była dla niej Witold Rowicki. Nie sposób przytoczyć wszystkich obrazów, anegdot i wypowiedzi, które znalazły się w półtoragodzinnej opowieści zrealizowanej przez menadżerkę artystki Christine Jezior i Macieja Białobrzeskiego. To kapitalny portret kobiety, dla której życie jest wciąż pasjonujące. I która wciąż sobą tak pięknie obdarowuje innych.

Już nie koncertuje. Rozstała się z ukochanymi skrzypcami, ale mówi, że nie powinny milczeć, tylko grać na wielkiej estradzie. Bała się chwili, w której przestanie grać, choć przeczuwała ją od lat - artretyzm wykręcił jej palce dawno temu. Myliłby się ten, kto sądziłby, że 80-letnia skrzypaczka jest starszą panią kontemplującą czas zawodowej emerytury. Przeciwnie - jej życie jest wciąż niezwykle intensywne. Mieszka w Sydney, sama.

- Słowo samotna w moim słowniku nie istnieje. Ja lubię być sama - zapewnia. Uczy studentów tamtejszego konserwatorium. I robi to z pasją, bo jej lekcje nie trwają przepisowych 50 minut, ale tyle, ile potrzebują podopieczni. Zdrabnia ich imiona, rozmawia nie tylko o muzyce, ale i życiu.

Pozostało 85% artykułu
Telewizja
Luna odpadła w półfinale Eurowizji decyzją głosujących telewidzów
Telewizja
Apple kręci w Warszawie serial. Zamknięto Świątynię Opatrzności Bożej
Telewizja
Herstory: Portrety ponad 20 wybitnych Polek w projekcie HISTORY Channel
Serial
„Władcy przestworzy” na Apple TV+. Straceńcy latali w dzień
Telewizja
Magdalena Piekorz zajmie się serialami i filmami w TVP