A może kryje się w tym jakaś idea? Taka np., że megaloman nie wytrzyma, gdy w jakiejkolwiek sprawie nie usłyszy własnego głosu. A już zwłaszcza w takiej, w której wypada milczeć. Tak było, gdy wystarczyło chwilę pomyśleć, by nie podpisywać listu w obronie Romana Polańskiego.
Tak było w kwestii pochówku prezydenckiej pary na Wawelu i wielkiego jak ego mistrza weta w samym środku żałoby narodowej. Moja pani od polskiego powtarzała, że artyści to ludzie, którzy mają większą wrażliwość. Niech mi pani teraz powie, jak nazwać tych, co mają mniejszą? Nie wypada, wiem.
Mistrza Kutza też coś ostatnio serdecznie uwierało. W TVN 24, w rozmowie o Katyniu i tragedii pod Smoleńskiem zaczął mamrotać o... polskich kompleksach niepodległościowych i cieszył się, że po żałobie wróci nam rozum. Szanowny p.o. prezydenta – czy nie dałoby się jakimś szybkim dekretem stworzyć dla pana Kazimierza oddzielnego województwa? To mogłaby być Kutzlandia z prawdziwego zdarzenia, coś między Szuflandią z „Kingsajzu” a Kützbuchel w Tyrolu. Bez kompleksów, z wielką autonomią, ale także – w przypadku przekraczania polskiej granicy – koniecznością wbicia wizy i paru faktów z dziejów Polski do głowy.
Co ciekawe, uaktywnili się nie tylko wybitni, ale i mniejszej rangi eksperci do spraw ludzkiej wrażliwości. Nawet ci, którzy wcześniej znali się na zupełnie innych sprawach. Np. Wiesław Godzic, przez całe lata znawca mediów, dziś teoretyk żałoby. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” mówił, że dziennikarze przesadzają, bo przyjęli tragedię pod Smoleńskiem jak... koniec świata. Wyliczał, że nie zginęła cała elita, tylko część. Pouczał, że żałobę trzeba dozować. To chyba podobnie jak samouwielbienie, szanowny ekspercie?
Na szczęście nie odezwali się podczas żałoby ogłoszonej przez Bronisława Komorowskiego ci, którym kiedyś przeszkadzały żałoby ogłaszane przez śp. Lecha Kaczyńskiego, jak ta po pożarze w Kamieniu Pomorskim, najtragiczniejszym od trzech dekad. Żaden Kukiz, żaden Tymański, żaden inny niezależny artysta. Panowie, jestem z was dumny. Lepiej mówić mniej niż więcej. Zwłaszcza gdy się czuje mniej od innych.