Śledzę spektakle Sceny Faktu od dawna i większość z nich uważam za bardzo udane. To znakomita forma popularyzacji historii przybliżająca złożoność naszych dziejów i przełamująca stereotypy. Przez lata PRL powstanie warszawskie pokazywane było w krzywym zwierciadle. Najpierw w czasach stalinowskich twierdzono, że zostało rozpoczęte i zakończone w porozumieniu z Niemcami, co było horrendalną tezą. Po 1956 roku przestano o tym mówić w ten sposób, ale właściwie do 1989 roku podtrzymywano wersję, że jego wywołanie było awanturnictwem.

Mam nadzieję, że spektakl przygotowany przez Juliusza Machulskiego „Przerwanie działań wojennych” (TVP 1, poniedziałek, godz. 21.30) pokaże racje tych, którzy ten zryw zaczęli. Nie jestem specjalnym entuzjastą decyzji o powstaniu warszawskim, ale rozumiem motywacje jego uczestników. Wynikały one z jednej strony z nastrojów panujących wśród sporej części warszawiaków zaangażowanych w podziemie, którzy czekali przez kilka lat, by wziąć odwet na Niemcach. Z drugiej – były próbą przeciwstawienia się komunistom i zapobieżenia ich dyktaturze.

Odrębną sprawą jest to, jaką cenę zapłaciła stolica i cała Polska. Liczę, że w spektaklu pokazany będzie cały dramatyzm tego zrywu, a także sytuacji samych powstańców, których Niemcy nie chcieli uznać za żołnierzy. Widzieli w nich partyzantów i bandytów lub – jak byśmy dziś powiedzieli – terrorystów. To, że udało się dla nich wywalczyć status żołnierzy państwa polskiego, było ogromnym sukcesem. Dzięki temu trafili do oflagów, uniknęli rozstrzelania.

Interesująco zapowiada się dokument „Archiwum istnień” (TVP 1, czwartek, godz. 0.55) pokazujący okoliczności powołania i działalności Instytutu Niemieckich Prac na Wschodzie. Nie wiem, jakie tezy stawiają autorzy filmu, ale przypomnę, że sprawa instytutu wywoła kilka lat temu ogromne emocje. Oskarżano jego pracowników o kolaborację. Z tego, co wiem, zbyt łatwo sformułowano zarzuty. Trzeba pamiętać, że w czasach okupacji postawy ludzi były bardzo złożone. Historia rzadko pozwala nam na ferowanie jednoznacznych, kategorycznych sądów.