James Bond, czyli Monty Python na poważnie

Z chęcią obejrzę - Andrzej Bart

Aktualizacja: 23.06.2011 17:48 Publikacja: 23.06.2011 17:38

Andrzej Bart

Andrzej Bart

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek Dominik Pisarek

Z chęcią obejrzę dokument „Komeda. Muzyczne ścieżki życia" (piątek, Planete, godz. 0.30). Słucham jego muzyki od dziecka. Każda możliwość spotkania się z nim i dowiedzenia czegoś o jego życiu jest dla mnie ważna. Liczę też, że w tej opowieści pojawi się wielu jazzmanów, którzy przybliżą sylwetkę Komedy.

Przypomnę sobie zrealizowany w 1985 roku film „Bez końca" (niedziela, TVP 1, godz. 1.25). Kiedy go widziałem po raz pierwszy, nie sądziłem, że Krzysztof Kieślowski będzie w przyszłości tak wybitnym reżyserem fabuł. Wtedy był znakomitym dokumentalistą i właśnie za to go podziwiałem. Z chęcią sprawdzę, czy wtedy się myliłem, czy nie potrafiłem dostrzec wszystkich zalet tego obrazu.

Co kilka lat oglądam „Psa Andaluzyjskiego" (sobota, TVP Kultura, godz. 23.20) i zawsze zadziwia mnie odwaga dwóch młodych Hiszpanów, którzy go nakręcili, czyli Luisa Bunuela i Salvadora Dali. Wobec ich dzieła dzisiejsze popisy wielu awangardowych artystów wydają mi się mysim piskiem.

„Pod osłoną nieba" (niedziela, TVP Kultura, godz. 0.25) ze wspaniałymi rolami Debry Winger i Johna Malkovicha to dla mnie ostatnie wielkie dzieło Bertolucciego, które się w ogóle nie starzeje. Nie ma w nim ani jednego przypadkowego ujęcia.

Bardzo też lubię niektóre sceny z „Dziewiątych wrót" Romana Polańskiego (poniedziałek, TVP Kultura, godz. 20.30). Mogę je oglądać wyjęte z kontekstu, choć film jako całość poległ. Musiało się tak stać, skoro finał nie pozostawił niedopowiedzeń, wyłożył „kawę na ławę".

Z przyjemnością obejrzę „Dworzec dla dwojga" Eldara Riazanowa (środa, TVP Kultura, godz. 1.45), film, na który nie mogłem patrzeć jako młody człowiek. Był zbyt nudny jak na mój ówczesny temperament. Ale to arcydzieło.

I na koniec „GoldenEye" (sobota, TVP 1, godz. 20.20), czyli James Bond w akcji. Pierwszym filmem, jaki widziałem z tej serii, był „Goldfinger" i wcale mi się nie podobał. Nie zrozumiałem go, bo byłem fanem Felliniego. Dopiero później przemówiła do mnie konwencja, która jest Monty Pythonem na poważnie. Sprawiła, że pokochałem kolejne „Bondy".

Z chęcią obejrzę dokument „Komeda. Muzyczne ścieżki życia" (piątek, Planete, godz. 0.30). Słucham jego muzyki od dziecka. Każda możliwość spotkania się z nim i dowiedzenia czegoś o jego życiu jest dla mnie ważna. Liczę też, że w tej opowieści pojawi się wielu jazzmanów, którzy przybliżą sylwetkę Komedy.

Przypomnę sobie zrealizowany w 1985 roku film „Bez końca" (niedziela, TVP 1, godz. 1.25). Kiedy go widziałem po raz pierwszy, nie sądziłem, że Krzysztof Kieślowski będzie w przyszłości tak wybitnym reżyserem fabuł. Wtedy był znakomitym dokumentalistą i właśnie za to go podziwiałem. Z chęcią sprawdzę, czy wtedy się myliłem, czy nie potrafiłem dostrzec wszystkich zalet tego obrazu.

Telewizja
„The Last of Us” bije rekord w Ameryce, a zagrożenie rośnie
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Telewizja
„Duduś”, który skomponowała muzykę „Stawki większej niż życie” i „Czterdziestolatka”
Telewizja
Agata Kulesza w akcji: TVP VOD na podium za Netflixem, Teatr TV podwoił oglądalność
Telewizja
Teatr TV i XIII księga „Pana Tadeusza" napisana przez Fredrę
Telewizja
Teatr TV odbił się od dna. Powoli odzyskuje widownię i artystów