Z chęcią obejrzę dokument „Komeda. Muzyczne ścieżki życia" (piątek, Planete, godz. 0.30). Słucham jego muzyki od dziecka. Każda możliwość spotkania się z nim i dowiedzenia czegoś o jego życiu jest dla mnie ważna. Liczę też, że w tej opowieści pojawi się wielu jazzmanów, którzy przybliżą sylwetkę Komedy.
Przypomnę sobie zrealizowany w 1985 roku film „Bez końca" (niedziela, TVP 1, godz. 1.25). Kiedy go widziałem po raz pierwszy, nie sądziłem, że Krzysztof Kieślowski będzie w przyszłości tak wybitnym reżyserem fabuł. Wtedy był znakomitym dokumentalistą i właśnie za to go podziwiałem. Z chęcią sprawdzę, czy wtedy się myliłem, czy nie potrafiłem dostrzec wszystkich zalet tego obrazu.
Co kilka lat oglądam „Psa Andaluzyjskiego" (sobota, TVP Kultura, godz. 23.20) i zawsze zadziwia mnie odwaga dwóch młodych Hiszpanów, którzy go nakręcili, czyli Luisa Bunuela i Salvadora Dali. Wobec ich dzieła dzisiejsze popisy wielu awangardowych artystów wydają mi się mysim piskiem.
„Pod osłoną nieba" (niedziela, TVP Kultura, godz. 0.25) ze wspaniałymi rolami Debry Winger i Johna Malkovicha to dla mnie ostatnie wielkie dzieło Bertolucciego, które się w ogóle nie starzeje. Nie ma w nim ani jednego przypadkowego ujęcia.
Bardzo też lubię niektóre sceny z „Dziewiątych wrót" Romana Polańskiego (poniedziałek, TVP Kultura, godz. 20.30). Mogę je oglądać wyjęte z kontekstu, choć film jako całość poległ. Musiało się tak stać, skoro finał nie pozostawił niedopowiedzeń, wyłożył „kawę na ławę".