Nie oglądam nigdy telewizji z programem w ręku. Chyba że TVP Kulturę. Tam pojawiają się dość często filmy czy programy, w których niegdyś sam grałem.
W tym tygodniu jest okazja zobaczenia filmu „Wesele" (sobota, godz. 16.00), monumentalnego obrazu Andrzeja Wajdy – subiektywnej, osobistej i bardzo malarskiej interpretacji dramatu Wyspiańskiego. To prawdziwe arcydzieło polecam szczególnie młodym, którzy nie mieli okazji być na premierze. A premiera filmu, podobnie jak wcześniej samego dramatu, odbyła się w krakowskim Teatrze Słowackiego. W tej samej stacji zobaczyłbym „Annę Kareninę" (niedziela, godz. 12.20). Dobrze pamiętam świetną ekranizację rosyjską i jestem ciekaw, co zrobili z powieści Amerykanie. Boję się, że romans z Wrońskim może być pokazany zbyt płytko, jako opowieść o znudzonej żonie kupca, która zakochała się w huzarze.
Ponieważ nie jestem rusofobem, polecam „Tak tu cicho o zmierzchu" (poniedziałek, TVP Kultura, godz. 0.25), wzruszający film o wojnie. Nagrodzony w Wenecji i nominowany do Oscara.
Telewizja jest dla mnie przede wszystkim źródłem informacji. W ostatnich latach bardzo rozrosły się programy publicystyczne i są na zupełnie niezłym poziomie.
Dla wielu było zaskoczeniem, że w Polsce istniał taki dziwny twór jak Teatr Telewizji. Odegrał wielką rolę edukacyjną. Bardzo lubiłem uczestniczyć w tym przedsięwzięciu, chętnie występowałem i reżyserowałem spektakle. Pamiętam czasy, kiedy ulice pustoszały podczas poniedziałkowych seansów lub czwartkowego Teatru Kobra.