Obecny przewodniczący Rady Europejskiej Herman van Rompuy o 16-tej w sobotę chce przedstawić na szczycie w Brukseli nazwisko nowego szefa unijnej dyplomacji i swojego własnego następcy. Pierwsze z nich nie budzi już właściwie większych kontrowersji: po Catherine Ashton funkcję przejmie Włoszka Federica Mogherini. To efekt bardzo konsekwentnej kampanii dyplomatycznej podjętej przez premiera Matteo Renzi.
Sprawa drugiej nominacji pozostaje jednak otwarta. - Przez cały piątek Rompuy będzie dzwonił do przywódców tych krajów Unii, które nie są zadowolone z zaproponowanych im stanowisk. To jest bardzo szeroka układanka – powiedział „Rz" dyplomata w Radzie UE. Wstrzymanie nominacji na szefa Rady Europejskiej jest skutecznym sposobem, aby wymusić ważny portfel w Komisji Europejskiej, taki, jak energia, jednolity rynek czy unia walutowa.
- Dla kanclerz Merkel priorytetem są w tej chwili sprawy gospodarcze: jak utrzymać dyscyplinę w strefie euro. Nie chce ona dopuścić do tego, aby tekę unii walutowej objął Francuz Pierre Moscovici, bo obawia się powrotu do epoki nadmiernych wydatków państwa w Unii. Temu będzie podporządkowywać swoją strategię negocjacji – mówi „Rz" Jan Techau, przewodniczący fundacji Carnegie Europe. Jego zdaniem niemiecka kanclerz zasadniczo nie sprzeciwia się nominacji dla Tuska, ale jeśli okaże się, że w interesie gospodarczym Unii jest mianowanie na szefa Rady znanej z ortodoksyjnego podejścia do finansów duńskiej premier Helle Thorning Schmidt, poprze właśnie ją.
Merkel jest bardzo elastyczna. Dyplomaci francuscy i hiszpańscy podobnie przedstawili w rozmowie z „Rz" podejście swoich krajów do kandydatury polskiego premiera. - Hollande nie sprzeciwia się nominacji dla Tuska, ale też jej w jakiś szczególny sposób nie popiera – usłyszeliśmy. Do tej pory przywódca tylko jednego kraju, David Cameron, oficjalnie poparł polskiego premiera.
Nominacja Mogherini zwiększa jednak szanse Tuska. - W takiej sytuacji potrzeba kogoś, kto będzie równoważył jej ograniczone doświadczenie polityczne. Polski premier dobrze by się do tego nadawał – mówił dyplomata z Rady UE. Jednak Tusk ma też w oczach części krajów UE mankamenty. Poza relatywnie słabą znajomością angielskiego i żadną francuskiego, nominacja Polaka oznaczałaby znaczące zaostrzenie polityki wobec Rosji. Byłby to także sygnał rosnącego znaczenia krajów Europy Środkowej – a do tego niechętnie odnoszą się kraje skandynawskie, które także nigdy nie mianowały swojego kandydata na tak wysokie stanowisko w Unii.