Czy bomba uderzy w opozycję?

Ponad 50 osób zostało rannych w eksplozji podczas wielkiego koncertu w stolicy Białorusi

Aktualizacja: 05.07.2008 04:41 Publikacja: 04.07.2008 21:03

Czy bomba uderzy w opozycję?

Foto: Associated Press

Z okazji święta narodowego tuż przed północą czasu miejscowego w czwartek, w Mińsku i we wszystkich miastach Białorusi zebrani na placach ludzie mieli razem odśpiewać hymn. Gdy ucichła melodia, w białoruskiej stolicy rozległ się salut artyleryjski. A potem przed prezydentem Aleksandrem Łukaszenką i wielkim tłumem ludzi rozpoczął się koncert z udziałem gwiazd białoruskiej i rosyjskiej estrady. Wtedy właśnie wybuchła bomba.

– Najpierw był błysk i potężny huk. Wszyscy zamarli w bezruchu. Po chwili okazało się, że wiele osób ma rany na rękach i nogach. Na widok krwi niektórzy zaczęli mdleć. Inni uciekali w panice. Pewien mężczyzna miał szczęście – lecąca śruba zniszczyła mu tylko telefon komórkowy. Jego żonie kawałek metalu przebił nogę – opowiada „Rz” dziennikarz Radia Swoboda w Mińsku Aleś Daszczyński.

Łukaszenko natychmiast opuścił uroczystość, koncert trwał i gdy rannych pośpiesznie wynoszono, słychać było wesołą muzykę. Ucierpiało ponad 50 osób, w tym kilkoro małych dzieci.

Z relacji świadków, z którymi rozmawiali dziennikarze niezależnych mediów, wynika, że celem zamachu nie był prezydent. Bombę podłożono daleko od sceny. Plastikową torebkę po soku pomidorowym, wypełnioną materiałem wybuchowym, śrubami i gwoździami, podrzucono pod rosnącą tam choinką. Zdaniem agencji Interfax-Zapad doszło później do kolejnego wybuchu, gdy milicjanci znaleźli kolejną bombę.

Milicja w Mińsku wstępnie orzekła, iż był to „wybryk chuligański”. Działacze białoruskiej opozycji gubią się w domysłach, kto i dlaczego podłożył bombę. – To owoc nienawiści propagowanej przez prezydenta Aleksandra Łukaszenkę, niezależnie od tego, kto stoi za całą sprawą – powiedział „Rz” były przewodniczący Rady Najwyższej Białorusi Stanisław Szuszkiewicz.

Opozycja uważa, że sprawa może być wykorzystana przeciw niej. – Czy bomba została podłożona specjalnie w tym celu, nie wiem. Ale mam takie podejrzenia – tłumaczył Szuszkiewicz. A wiceszef opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Aleksander Dobrowolski podkreślał: – Można przypuszczać, że sprawa wybuchu będzie użyta przeciw nam.Były szef Ministerstwa Obrony Paweł Kozłowski wskazuje, że cel zamachu pozostaje niejasny. – Gdyby skierowany był przeciw konkretnej osobie, na przykład Łukaszence, byłoby to zrozumiałe. Ale zaatakowano tłum ludzi. I wszyscy będą przeciw zamachowcowi – dowodził.Białoruskie media cytowały zaś wypowiedź Łukaszenki dla „Komsomolskiej Prawdy” z3 lipca. Na pytanie, czy podczas wrześniowych wyborów oczekuje „nowych ulicznych protestów organizowanych przez opozycję”, odpowiedział: „Zachodowi nasza opozycja już się mocno znudziła. Zwłaszcza Amerykanom. I mówią już wprost: wykonacie pracę – będą pieniądze. A co to znaczy? Przede wszystkim wystąpienia uliczne, demonstracje. A może i pogromy oraz wybuchy...”.

Aleksander Fieduta, białoruski publicysta i politolog

Trudno powiedzieć, która z wersji incydentu w trakcie obchodów święta Łukaszenki jest najbardziej prawdopodobna: zamach na jego życie, wybryk chuligański niezadowolonych z koncertu czy też walka o wpływy różnych struktur siłowych. Można natomiast prognozować, do czego ten zamach może doprowadzić. Łukaszenko jest znany z tego, że panicznie boi się śmierci. Niektóre osoby z jego otoczenia mogą wykorzystać zajście,żeby go straszyć i wywierać na niego presję. Jednymz powodów może być rozpoczynający się na Białorusi proces prywatyzacji. Niewykluczone, że niektóre wpływowe biznesowe klany będą próbowały odsunąć od niej Łukaszenkę.

Sugestie milicji, że za zamachem może stać opozycja, są śmieszne. Białoruscy opozycjoniści nie skrzywdzą nawet muchy, a co dopiero mówić o zorganizowaniu zamachu, podczas którego zostało rannych ponad 50 osób.

Z okazji święta narodowego tuż przed północą czasu miejscowego w czwartek, w Mińsku i we wszystkich miastach Białorusi zebrani na placach ludzie mieli razem odśpiewać hymn. Gdy ucichła melodia, w białoruskiej stolicy rozległ się salut artyleryjski. A potem przed prezydentem Aleksandrem Łukaszenką i wielkim tłumem ludzi rozpoczął się koncert z udziałem gwiazd białoruskiej i rosyjskiej estrady. Wtedy właśnie wybuchła bomba.

– Najpierw był błysk i potężny huk. Wszyscy zamarli w bezruchu. Po chwili okazało się, że wiele osób ma rany na rękach i nogach. Na widok krwi niektórzy zaczęli mdleć. Inni uciekali w panice. Pewien mężczyzna miał szczęście – lecąca śruba zniszczyła mu tylko telefon komórkowy. Jego żonie kawałek metalu przebił nogę – opowiada „Rz” dziennikarz Radia Swoboda w Mińsku Aleś Daszczyński.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 955
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 954
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 953
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 952