Na trasie Warszawa–Lublin doszło w sobotę i niedzielę do dwóch aktów dywersji. W miejscowości Mika, eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb, 16 listopada pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej. Jak poinformował w Sejmie premier Donald Tusk, osobami odpowiedzialnymi za dywersję na kolei byli obywatele Ukrainy współpracujący z Rosją.
– Władzom rosyjskim zależy nie tylko na bezpośrednim efekcie tego typu akcji, ale także na konsekwencjach społecznych i politycznych, to jest na dezorganizacji, chaosie, panice, spekulacjach, niepewności – mówił premier.We wtorek Donald Tusk poinformował w Sejmie, że dywersji na linii kolejowej Warszawa–Lublin dokonało dwóch obywateli Ukrainy, współpracujących z Rosjanami, którzy dotarli do Polski z terytorium Białorusi. Sabotaż miał doprowadzić do katastrofy w ruchu kolejowym – na torach w rejonie miejscowości Mika wysadzono ładunek wybuchowy w momencie, gdy przejeżdżał tamtędy pociąg towarowy. W innym miejscu na torach umieszczono metalową obejmę, która miała doprowadzić do wykolejenia pociągu.
Czytaj więcej
Co do obu przypadków mamy pewność, nie przypuszczenie, że próba wysadzenia torów oraz naruszenie...
– Jeżeli chodzi o to, w jaki sposób zadziałał ten ładunek wybuchowy, mieliśmy bardzo dużo szczęścia – powiedział szef MSWiA Marcin Kierwiński
Znane są nazwiska dywersantów. To dwaj Ukraińcy
Portal Onet.pl poinformował, że znane są nazwiska osób, które przeprowadziły atak. To dwaj Ukraińcy - Jewhienij Iwanow i Ołeksandr Kononow. Mężczyźni w nocy z soboty na niedzielę uciekli na Białoruś.