W ostatnim dniu czerwca CDU miała 761 członków więcej niż SPD. – To historyczny dzień dla naszej partii – cieszyli się liderzy ugrupowania kanclerz Angeli Merkel. – Nie ma się z czego cieszyć – odezwali się natychmiast politycy SPD.
– Mają rację. Partia chadeków także traci członków, tyle że wolniej – tłumaczy „Rzeczpospolitej“ profesor Gerd Langguth, biograf Angeli Merkel. Jedynym ugrupowaniem, która nie boryka się z problemem topniejących kadr, są Zieloni.
Najbardziej spektakularny spadek liczby członków odnotowała rzeczywiście SPD. W szeregach tego ugrupowania o liczącej półtora wieku tradycji jest obecnie prawie 530 tys. towarzyszy (jak sami się nazywają). W roku zjednoczenia Niemiec (1990) było ich o 400 tysięcy więcej. W tym samym czasie CDU straciła ćwierć miliona członków.
– Polityka nudzi obywateli. Mają wrażenie, że politycy nie robią tego, czego od nich oczekują – mówi politolog Nils Diederich. Dotyczy to zwłaszcza młodzieży. Jeszcze niedawno Jusos, młodzieżowa SPD, miała 300 tysięcy członków, dziś liczy sześć razy mniej.
– Kryzys SPD nie oznacza jednak, że mamy do czynienia ze wzrostem nastrojów prawicowych – podkreśla profesor Langguth. Sporo rozczarowanych polityką SPD wyborców przenosi swoje sympatie na Partię Lewicy, powstałą z połączenia postkomunistów z dysydentami z SPD na zachodzie kraju.