Mark Kerr – pierwszy kolos MMA
Safdie zrobił film o ambicji podniesionej do potęgi i cenie, jaką trzeba za nią zapłacić. Nie byłoby „Smashing Machine” bez Dwayne’a Johnsona. To on, dzisiaj gwiazdor kina akcji, a kiedyś zapaśnik, zainteresował Safdiego postacią Kerra, a potem stworzył na ekranie świetną kreację. Ćwiczył, budował swoje ciało. Przede wszystkim jednak rozumiał dramat człowieka, którego grał.
– Wróciły wspomnienia – mówił Johnson na niedawnym spotkaniu z dziennikarzami. – Poznałem Marka w latach 90., gdy dopiero piął się w górę. Znałem też wielu innych zawodników. Kiedy wyszedłem na plan, wszystko to wróciło. I tak naprawdę dopiero wtedy uprzytomniłem sobie, jak wielu moich przyjaciół ze świata wrestlingu popadło w straszne choroby psychiczne, w uzależnienia, z których nigdy się nie podnieśli. Wielu moich przyjaciół z tamtego czasu tak odeszło. Mark był jednym z tych szczęśliwców, którym udało się z uzależnienia wyjść, dwukrotnie. Mark nie wygrał nigdy najważniejszego w tamtym czasie turnieju w Japonii. Przeżył to, ale potrafił się podnieść. Bardzo wielu moim kolegom z tamtego czasu się to nie udało.
Mark Kerr i hołd dla wrażliwości
„Smashing Machine” jest też filmem o „męskości”.
– W naszych społeczeństwach zawsze tkwiło takie przeświadczenie: „Mężczyzna nie płacze”. Tak było we wszystkich środowiskach. Niezależnie od koloru skóry i stanu konta bankowego. Ile razy sam od dzieciństwa słyszałem: „Przestań się mazać! Jesteś mężczyzną”. I myślę, że jedną z idei naszego filmu jest to, że siła może współistnieć z wrażliwością i kruchością. Dzisiaj Mark, jeden z największych zawodników z czasów, gdy MMA i UFC dopiero się rodziły, mówi mi, że jego poważnym, życiowym zwycięstwem było zrozumienie, że nie trzeba się wstydzić ani uczuć, ani chwil słabości – mówi aktor.
Dziś Dwayne Johnson wymieniany jest jako jeden z faworytów w wyścigu do oscarowych nominacji. Przekonująca jest jako jego filmowa partnerka Emily Blunt. I oczywiście, jak zawsze u Benny’ego Safdiego, wiele ról grają naturszczycy. W roli Marka Colemana wystąpił zawodnik UFC Ryan Bader.